co tracimy

30 stycznia 2020

Zastanawialiście się kiedyś co tracimy wraz z odejściem twórcy parającego się projektowaniem użytkowym? Oczywiście tracimy samego twórcę, ale co dzieje się wtedy z jego archiwum gromadzonym latami? Przechodzi na spadkobierców. To oczywiste. I co dalej? Dalej bywa różnie, niekiedy niezbyt chwalebnie.

rysunek alw

 

Siedzieliśmy ostatnio na kawie z Leszkiem Bielskim i temat przyplątał się jakby przy okazji, a może zpremedytacją przypomniał się z racji naszego wieku, w każdym razie padł i zadrażnił. A hasłem wywoławczym było archiwum Leona Urbańskiego, grafika i typografa zmarłego w 1998 r., przejęte w depozyt przez STGU. Do tego jeszcze wrócimy.

Przypomnijmy sobie na początek czym jest archiwum twórcy, co wchodzi w jego skład. Na pierwszym miejscu są oczywiście oryginalne projekty w formie ostatecznej, szkice do owych projektów, wydruki próbne i cały research ikonograficzny czy fachowy. Do tego dodajmy wszelkiego rodzaju dokumenty, notatki, zdjęcia i wycinki prasowe. Na koniec jest też księgozbiór fachowy, egzemplarze autorskie, katalogi i druki ulotne. Pudła, kartony, teczki + biblioteka. Niby nic, ale zbierane latami mogą mieć sporą objętość i wagę. U ludzi zaczynających pracę jeszcze w PRL to norma, ale i współcześni projektanci, pracujący komputerowo mogą pochwalić się niezłymi zbiorami tego wszystkiego, co narosło przy realizacji kolejnych zleceń, czy własnych prac do szuflady. Jest jeszcze jeden element wpływający na objętość takiego prywatnego archiwum – twórcy rzadko je porządkują, lub wcale, pozbywając się rzeczy nieistotnych, dla nich każdy papierek ma jakąś wartość, choćby sentymentalną. W sumie, dla osoby postronnej, powstaje zbiór rzeczy cennych, mniej cennych, jak i całkowicie zbędnych szpargałów. Wszystko dobrze gdy twórca żyje. Gdy zaś odchodzi z jego archiwum bywa różnie, bo spadkobiercy mają inne postrzeganie tego zbioru, również jako sterty niepotrzebnych szpargałów.

Nie tak dawno temu, w czerwcu ubiegłego roku, internet zbulwersowała sprawa archiwum zmarłej pod koniec 2018 r. Szarloty Pavel (właściwie Eugenia Joanna Pawel-Kroll) pierwszej damy komiksu polskiego. Całe archiwum wylądowało po prostu w kontenerze na śmieci. Zacytuję portal Onet  „Nie wiadomo dlaczego ktoś zdecydował się je wyrzucić, możliwe jest, że osoby sprzątające mieszkanie zmarłej w ubiegłym roku artystki nie zdawały sobie sprawy z ich wartości.”. Może. Dzięki szybkiej akcji internautów udało się wiele rzeczy uratować, co prawda rozproszone i w rękach prywatnych, ale ocalały. Niestety nie wszystko ocalało, resztę zabrała śmieciarka – „Niestety przybyłym na miejsce ludziom nie udało się wynegocjować zmiany godziny wywozu. Wiele rzeczy po ikonicznej autorce komiksów przepadło, co jest ogromną stratą, nie tylko dla środowiska polskiego komiksu, ale także dla dziedzictwa kulturowego naszego kraju.”. 

Przy okazji tej bulwersującej sprawy pojawiły się głosy o potrzebie systemowego zadbania o takie archiwa – „Kolejna sytuacja, która pokazuje jak bardzo przydałoby się Muzeum Komiksu z odpowiednią grupą archiwistów utrzymujących kontakt z rodzinami naszych twórców i w stosownym czasie dogadujących sprawę przejmowania spuścizn po nich” – napisał w jednym z komentarzy Przemysław Mazur, redaktor portalu Paradoks. (cytat za booklips.pl). Mamy wyspecjalizowane muzea: fotografii, karykatury, plakatu. Muzeum komiksu jeszcze nie ma, być może powstanie, ale też nie mamy znacznie ważniejszego, moim zdaniem, muzeum dizajnu, gdzie powinno znaleźć się miejsce dla twórczości i archiwów twórców parających się projektowaniem grafiki użytkowej – okładek, opakowań, znaków etc. Nie każdy bowiem z twórców ma szczęście trafienia na Patryka Hardzieja i udokumentowanie choć części ich dorobku. Inni dokumentaliści będą mieli dużo gorzej, jeśli casus archiwum Szarloty Pavel będzie się powtarzał. A największą stratą będą prace nigdy niepublikowane, z różnych powodów.

Drugi przykład podejścia do archiwum twórcy mamy ze strony Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej, które na prośbę spadkobierców przyjęło w depozyt archiwum po Leonie Urbańskim. Cieszy zabezpieczenie twórczości tego wybitnego grafika i typografa, ale przy okazji są z tym problemy, których Stowarzyszenie raczej samo nie przeskoczy. Archiwum trzeba nie tylko zabezpieczyć, co się na razie udało, ale także skatalogować, dać dostęp do zbioru dokumentalistom czy studentom i tu się pojawia kasa, potrzebna na takie działania. Stowarzyszenie, żyjące ze składek członków, nie ma nie tylko takiego zaplecza finansowego, nie ma także zbyt wielkiej przestrzeni na samo gromadzenie i przechowywanie. Pojawia się zatem pytanie – czy rzeczywiście rolą stowarzyszenia jest takie działanie długofalowe, czy nie powinna powstać instytucja wyspecjalizowana do takich właśnie działań?

Nie oszukujmy się archiwizowanie to nie jest tylko przejęcie zbioru, ale jego skatalogowanie i zdigitalizowanie, wymaga to sporego czasu i pracy ludzi, a przede wszystkim pieniędzy na takie działania a tych nie ma. Być może jedną czy dwie takie sytuacje uda się w przyszłości ogarnąć grantami z MKiDN, ale to nie rozwiąże problemu ani systemowo, ani długofalowo.

A może nic nie tracimy, że archiwa twórców zostają rozczłonkowane, wyrzucone, niszczeją gdzieś w piwnicy lub przejęte leżą w paczkach czekając na lepsze czasy? Może to dobrze, że nigdy się nie dowiemy jakie perełki szykowali nam ci twórcy, jak dochodzili do takich a nie innych kreacji, nie zobaczymy tego całego żmudnego dochodzenia do celu?


W międzyczasie

6 września 2009

jako ze ostatnie złodziejskie tematy nieco mnie zdenerwowały, a i znalazłem się w niedoczasie, wystąpiła luka w pisaniu. Może i dobrze. Odpocząć też trzeba i pomyśleć, ale na to konto zebrało się kilka tematów wartych odnotowania, więc upycham ten mix razem, choć waga różna.

1. Aleksander Zwycięzca
Zaczynam od gratulacji dla Aleksandra Bąka, za wygrany konkurs na logo powiatu kartuskiego. Info za Krzysztofem Bochnackim.

powiat kartuski logo

Okazuje się że i konkurs może się zakończyć dobrze. Kaszeby potrafią.

2. UOKiK 20
Nowe logo z okazji 20 lecia UOKiK autorstwa Małgorzaty Orzechowskiej, gratulacje,  wiecej prac tutaj. Info za Krzysztofem Bochnackim.

uokik logo
Prosto i czytelnie.

2. Starozakonna korona
Andrzej Pągowski stworzył logo promocyjne dla naszej armii, pisałem w o tym w krótkiej notce Tajne logo. Dyskusja o znaku na wielu forach była ostra do bólu (kto ciekaw znajdzie sporo).Pojawił się w tych dyskusjach temat korony, „carskiej” korony, którą jakiś „artysta” znalazł był w tym logo, a niejaki Kali przebił jeszcze większą ignorancją stwierdzeniem „Zamknięta korona, charakterystyczna dla obrządków starozakonnych i prawosławnych, wisząca nad głową orła.” Szkoda słów, tak żenujący brak podstawowej wiedzy że ręce opadają. Dla jasności – zamknięta korona symbolizuje pełną suwerenność.

3. Z bankowej fuzji
Połączenie Banku BPH z GE Money Bank dało dość dziwny efekt w postaci nowego logo. Dyskusje „co widać w znaku?”, nie co twórca chciałby, trwają i znajdziecie je w wielu miejscach w sieci.

nowe logo banku BPH

4. Na marginesie złodziei
Jak podaje tvn24 Wielka Anne Leibowitz, jedna z wielkich fotografii, pozwana do sądu za wykorzystanie cudzych zdjęć bez zgody autora. Autor żąda 300 tys dolarów.

5. Netyści czyli co?
Pojawiła się nowa inicjatywa ni to ruchu, ni to partii politycznej odwołująca się do internautów – Netyści. Efemeryda przypomina mi bliskodźwięczne „naturyści” a w założeniach nieco komunistyczny internacjonalizm w powiązaniu z hasłami rewolucji francuskiej, okraszeniem tego wizją netspołeczności 2.0 do sześcianu. Ale ludzie nie takie hasła kupili… Może ja czegoś na starość nie kumam…
Na razie jedyny sensowny ruch w tym kierunku został zrobiony – Partia Piratów, przynajmniej wiadomo o co biega.

6. 100W ciemnota
Zgodnie z Dyrektywa Komisji Europejskiej od 1 września 2009 mają zniknąć tradycyjne żarówki 100 W, a do 2012 reszta. Niby wszystko ok, bo ekologia, dziura ozonowa i tym podobne duperelne tłumaczenia. Nie zmienia to jednak kilku kwesti:
1. jako grafik nie jestem w stanie przy tych „ekologicznych” świetlówkach pracować, niestety oczy tego nie tolerują na dłuższą metę.
2. Szumna ekologiczność dziwi skoro w owych nowych i ekologicznych jest rtęć.
3. Ekologiczne obiżenie ciepłoty powodowanej przez żarówki może miałoby i sens, gdyby nie to że gospodarstwa domowe to ledwie ułamek procenta, a co z resztą wytwarzaczy ciepła np w przemyśle?
4. rachunek ekonomiczny podobno przemawia za świetlówkami, ale… liczony w dłuższym czasie i bez uwzględnienia fatalnego wpływu na nasze oczy, zatem kosztów leczenia, ewentualnie rent inwalidzkich.
Do wszystkiego się można ponoć przyzwyczaić… do ślepoty też. Dobrze na tym wyjdą producenci i… okuliści.


 
    • Translate to:

  • Nowe

  • Tematy

  • Tagi