GRAMMY i Gramy
6 października 2010Od Markusa dostałem, bardzo dziękuję, ciekawostkę ze Szczecina – z portalu Wiadomości w Szczecinie, które to opublikowały tekst pod tytułem – „Logo GRAMY plagiatem?”
„Amerykańska Akademia, która przyznaje doroczne nagrody GRAMMY, wystąpiła przeciwko Polskiemu Radiu Szczecin o unieważnienie znaku GRAMY. Powód? Podobieństwo logo GRAMY pod względem wizualnym i fonetycznym z logo GRAMMY. „
O ile podobieństwo nazwy dla Amerykanów może wydawać się duże – GRAMMY a GRAMY, jak by nie patrzeć tylko jedna litera mniej, to jednak rozpatrując obie nazwy na gruncie języka polskiego nie jest to wcale tak oczywiste – polskie „gramy” jest czasownikiem. Drugi zarzut, podobieństwa wizualnego logo, to już wyższa filozofia postrzegania, bo znaki wyglądają tak (przytaczam za portalem Wiadomości w Szczecinie):
Gdzie oni dopatrzyli się tego podobieństwa wizualnego pozostanie tajemnicą, prawników reprezentujących amerykańską National Academy of Recording Arts and Science, właściciela logo GRAMMY. Dla pewności, jak wyglądają różne wersje znaku GRAMMY, daję małą próbkę z Google:
Koń jaki jest każdy widzi. Ciekawe jak podejdzie do sprawy Urząd Patentowy, przed którym toczy się postępowanie.
Rybka kulturalna
1 czerwca 2008Dzień Dziecka więc małe co nieco o dziecinnych błędach.
1.
Skoro już wywołałem, przy okazji Radomia, temat braku myślenia, tym razem projekcik znaku dla Gdańska, nie realizowany na szczęście, z konikiem morskim jako sygnetem. Autorce, a może strategowi, nie chciało się widać zrobić prostej kwerendy po źródłach, opierając się na prostych skojarzeniach – Gdańsk > morze > ryby. To i rybę wsadziła. Nietypową fakt, ale ważne że formę ma bardzo ciekawą. Tyle, że wsadziła taką rybkę, której w Bałtyku nie uświadczy, ale to drobiazg. A co, miała wsadzić flądrę w logo? Dobrze że choć ryba, a nie słoń, morski naturalnie.
Inna sprawa co ma rybka do Stolicy Kultury? No ta to prawie pegaz, morski… rybka lubi pływać… kultura to pojęcie nieogarnione, jak morze, i płynne… może… Na blogu tej samej agencji znalazłem takie oto 2 cytaty pasujące jak ulał, jako podsumowanie:
Grafika i wizerunek mają ogromne znaczenie, same jednak nie sprzedają… Za nimi musi kryć się treść, przesłanie.
i drugi
… nazwa i grafika mogą mieć kolosalne znaczenie i nie można ich lekceważyć. Jeśli już coś robić – należy to zrobić porządnie.
Święte słowa.
2.
A oto przykład namingowego strzału w stopę w gastronomii – Kupska. Przykład na brak analizowania warstwy skojarzeniowej. Nie jest niestety usprawiedliwieniem odnazwiskowa prowieniencja nazwy. Jedne nazwiska się nadają, inne nie, czasem jest to kwestia właśnie kontekstu, w jakim taka nazwa występuje.
Ta akurat nazwa, w tym akurat kontekście, jest wyjątkowo „smakowita”. No i ten, podkreślający ową smakowitość, zestaw kolorków.
Smacznego.
PS. podziękowania dla Wędkarza za link do rybki.
Uwaga nazwa
14 czerwca 2006Prowadząc rozmowy z klientami, rozpoczynającymi działalność, uczulam na prawidłowy dobór nazwy dla firmy, nie tylko dobrze brzmiącej dla ucha, ale i odpowiedniej do rodzaju działalności. Dobrze skonstruowana nazwa, którą łatwo się wymawia, zapamiętuje i pozytywnie kojarzy, pełni nieocenioną rolę w promocji firmy.
Jak w wielu dziedzinach, także i w tej zwanej z angielska namingiem, istnieją wyspecjalizowane agencje budujące nazwy dla firm czy marek. I, jak to bywa przy wysokiej klasy specjalistach, nie są to rzeczy tanie z racji nakładu pracy, weryfikacji itp. Zatem przy ograniczonych funduszach, jakimi dysponuje mała firma na starcie, trzeba zdać się na własne umiejętności nazwotwórcze. Warto jednak pamiętać, że stworzona nazwa będzie naszą wizytówką na lata, warto więc do tego podejść także z punktu widzenia perspektyw rozwoju firmy.
Na jednym z forów dyskusyjnych jako przykład nieodpowiedniej nazwy dla biznesu podano słowo „serduszko” – czy rzeczywiście jest nieodpowiednie? I tak i nie. Dla portalu, czy firmy matrymonialnej będzie w sam raz, zdecydowanie nie jest dobre dla firmy handlującej narzędziami. Jednak, w sumie, nazwa nie ma skojarzeń negatywnych, choć takowe mogłyby się pojawić w wypadku zakładu pogrzebowego. Przerysowuję nieco sytuację aby łatwiej pokazać, iż coś, co jest do przyjęcia dla jednej działalności i daje jak najbardziej prawidłowe oraz pozytywne skojarzenia, użyte w niewłaściwym miejscu może odwrócić swoje cechy pozytywne na negatywne, a nawet ośmieszyć.
Prostą sprawą jest budowanie nazwy od nazwiskowej, jak Wedel czy Blikle, naturalnie przy założeniu że nie mamy powszechnie występującego nazwiska – niebezpieczeństwo powstania kolejnej firmy Nowak w naszym obszarze działania i co za tym idzie mylenie przez klientów. Ale nie każdy przecież ma unikalne nazwisko, a i taka od nazwiskowa nazwa niesie za sobą pewne zagrożenie – ewentualna negatywne działania firmy przeniosą się na negatywne postrzeganie właściciela nazwiska.
Połączeniem obu wcześniejszych sposobów tworzenia nazwy jest konstruowanie ich poprzez stworzenie nowego słowa z połączenia dwu części zapożyczonych ze słów istniejących.
Przykładowo: p. Kowalski zamierza sprzedawać wanny i tworzy dla swojej firmy nazwę – z dwu elementów: nazwiska i nazwy towaru, którym handluje. Z nazwiska użyty zostaje człon pierwszy KO a drugim członem jest wyraz „WANNY” – powstaje słowo/nazwa „KOWANNY. Nowe słowo dość dobrze określa pole, na którym działa p. Kowalski . Skojarzenie ze składowymi, w tak powstałej nazwie, jest dość proste, ma pozytywne brzmienie i łatwo daje się zapamiętać, negatyw właściwie tylko jeden – ewentualna zmiana branży może powodować problem z powiązaniem nazwy i nowego obszaru działania firmy.
Wspominam o adekwatności nazwy do pola działania , ale, co bardzo istotne, nazwa nie może też tworzyć nieprzewidzianych i niepożądanych skojarzeń. Niestety dość często możemy spotkać przykłady zapomnienia o tym szczególe dającej efekt dość przyznam komiczny, a skoro komiczny zatem niepożądany. Posłużę się przykładem jaki wczoraj udało mi się uchwycić na nowo ustawianych rusztowaniach:
Domniemywam, że nazwa powstała właśnie z prostego połączenia nazwiska, lub jego części, z rodzajem działalności, budownictwem. Ale mogę się mylić. O ile brzmi i wygląda to śmiesznie, w wersji jaką widać na fotce, to zastanówmy się jakie przesłanie niosłaby sama nazwa „Ciałbud” z doprecyzowaniem „remonty renowacje” ale bez otoczki graficznej. Czy nie kojarzylibyśmy tego prędzej z „odremontowaniem” ciała niż budowlanką? Osobna kwestia to łamaniec językowy w nazwie, nawet w tym drugim skojarzeniu. Tak więc, oprócz nieciekawej kwestii skojarzeniowej, mamy i brzmieniowy zgrzyt.
Przywołana na początku dyskusja z forum, na temat „serduszka”, tyczyła łatwości, lub nie, promowania firmy poprzez jej nazwę. Zapewne każdą nazwę jakoś da się prędzej czy później wypromować, podejrzewam że nawet złą. Jednak warto mieć na uwadze, czy promując firmę na rynku osiągniemy pożądany efekt czy też, czego nie życzę, promujemy swoją firmę negatywnie. Zła nazwa zawsze wymaga dużo większych nakladów bowiem dochodzą dodatkowe duże działania na rzecz osłabienia i zneutralizowania niepożądanych skojarzeń, a następnie ugruntowania tych właściwych. Warto o tym pamiętać.