rób literki
19 grudnia 2016Dla miłośników typo i zabawy z literami dwa programiki online.
I kompatybilny z Glyphr Studio program Prototypo.
literki urodzinowe
8 marca 2015Z okazji urodzin mojej Żony wpadłem na pomysł kolejnego krojenia literek, dla Niej. I tymiż literkami, ułożonymi w kształt imienia, składam Mojej Ukochanej Żonie Najlepsze Życzenia Urodzinowe – Niech się darzy!
Inspiracja do tego zestawu literniczego wyszła z… nut, bo w końcu Da_nuta, a nuty mają tłustości i cienizny… kombinowałem dalej. Miał to być, w zamyśle, zestaw inicjałowych wersalików. Miał być, ale się nieco z rozpędu rozrósł, o litery małe. A jakby tego mało doszły litery wariantowe w niektórych przypadkach. Szkic roboczy poniżej.
© Andrzej-Ludwik Włoszczyński 2015
© Andrzej-Ludwik Włoszczyński 2015
Litery są raczej do eksponowania w dużej wielkości, z racji ogromnej różnicy między elementami pełnymi a liniowymi.
© Andrzej-Ludwik Włoszczyński 2015
Inne moje „rodzinne” kroje: Anisfera, Filip i Agnes
trend logotypowy
3 marca 2014Wraz z postępującym minimalizmem znaków graficznych obserwuję coraz częściej trend stawiający na rozgrywanie logo samymi literami i zastanawiam się ku czemu to zmierza, co daje pozytywnego a co gubi/traci w odbiorze tak zbudowany znak firmowy.
Sprawa jest dość skomplikowana wbrew pozorom. To trochę jak widzenie barw – przeciętny Kowalski, wbrew pozorom, nie rozróżnia zbyt wielkiej gamy odcieni, wyszkoleni specjaliści, a więc ludzie zawodowo zajmujący się kolorem lub wykorzystujący go w swojej pracy, postrzegają/rozróżniają tych odcieni wielokrotnie więcej. Mówiąc krótko, niuanse widzą na ogół specjaliści. Dokładnie to samo dzieje się z krojami pisma. Skład książki, zastosowany krój, jego kształt, ma znaczenie dla projektanta, dla czytelnika istotny jest przekaz/treść książki i ewentualnie łatwość czytania ciągów liter. Jest oczywiście jeszcze jeden aspekt, w wypadku książek wygląd ogólny całej publikacji, coś co możemy nazwać pięknem książki. Taka suma wrażeń wzrokowych z oglądania jej, przed czytaniem, na które składa się i pusty margines i wielkość kolumny tekstowej, i oczywiście zastosowane kroje pisma, ale też jakość papieru i druku. Pomijam tu książki w jakikolwiek sposób ilustrowane, tam dochodzą kolejne elementy, które, akurat w tym rozważaniu, są nam zbędne. Czy to zmienia w jakiś szczególny sposób postrzeganie kroju pisma w tejże książce, rozróżnianie go? dla przeciętnego czytacza nie, bo nie ma na tyle wprawnego oka by wychwycić niuanse budowy liter, nazwać. No może poza jednym – litera ma lub nie ma szeryfu.
A teraz zastanówmy się, jak powyższe wpływa i co zmienia w wypadku występowania tylko jednego słowa, jak w znaku. Tam mieliśmy bardzo długie ciągi liter, układające się w setki słów i zdań, tu tylko jedno słowo, o kilku/kilkunastu literach. Te kilka liter, postawionych samodzielnie i bez ozdobników dodatkowych, powinno dawać dużo większe możliwości wzrokowego odróżnienia , bez czytania słowa/nazwy, jednego ich zestawu od drugiego, łatwiejszego postrzegania różnic i owych niuansów budowy, pozwalających zapamiętać tak skonstruowane słowo/nazwę na bazie kształtu. Wszystko to, dla utrudnienia, musi przebiegać u odbiorcy w tempie błyskawicznym, jak to się dzieje przy postrzeganiu logo, a zatem w wartościach milisekundowych. Nie ma więc, tenże odbiorca, ani czasu, ani ochoty, ani zasobu wiedzy na analizowanie postrzeganego, czasem kątem oka, zestawu liter a czasem i przeczytanie słowa/nazwy.
O jakich niuansach mowa? Zobaczmy na przykładzie zaczerpniętym z logodesignerblog.com
Czy to już naprawdę wystarczy?
Nie jest żadnym odkryciem, że przeciętny Jan, Hans czy John, rozróżnia trzy grupy liter 1/z szeryfem, 2/ jednoelementowe, czyli bez szeryfu i o „stałej” grubości, 3/ ozdobne, w jakimkolwiek znaczeniu. I niby nie jest to nic odbiegającego od podziału, jaki mamy w typografii, ale tu pojawia się, dla dwu pierwszych krojów, etykietowanie pod jedną wspólną nazwą – mamy więc Arial i Times. To etykietowanie grupy krojów nie było by problemem, gdyby nie jedno ale, wymienieni Jan, Hans czy John określają tym samym mianem każdy krój pisma z danej grupy. Nie odróżniają niuansów budowy między nimi, zatem wszystkie są Arialem lub Timesem, pomijając naturalnie kroje ozdobne ze słynnym Comic Sans. Koniec i kropka.
Na razie rozważaliśmy słowo nazwę jako taką, zestaw liter do przeczytania, ale sprawa komplikuje się w wypadku znaku firmowego, opartego tylko na literze. Z jednej strony mamy, po stronie projektanta, wiele możliwości zbudowania z nich znaku, na różne sposoby, od przekształceń tychże liter w jeden spójny kształt, np. liścia, po operowanie przestrzenią ujemną, pustym obszarem między literami, dla stworzenia kształtu wpisanego, vide FedEx. Tak zbudowany znak będzie miał swój charakterystyczny kształt, odróżniający go od innych znaków. Ale co jeśli z tych możliwości zrezygnujemy, ograniczymy się do budowania znaku w oparciu o litery wybranego kroju, postawione, jak należy, na linii bazowej? Na ile niuanse budowy litery w tym właśnie kroju są, same z siebie, dać w efekcie znak odróżnialny i charakterystyczny, pomijając charakterystyczność nazwy? Każdy zestaw liter, słowo, ma oczywiście swój charakterystyczny kształt wynikający z kształtów zastosowanych liter, ale, w wypadku znaku firmowego, nazwy firmy, możemy mieć z jednej strony podobieństwo nazw, z drugiej zaś brak owego odróżniającego elementu na pierwszy rzut oka. Jest problem, dla odbiorcy komunikatu, musi czytać. Skomplikujmy sprawę bardziej – tak zbudowane znaki pojawiają się czasem w szerszym zestawie np. jako znaki sponsorów. Odróżnialność jednego od drugiego właściwie żadna, żaden element nie powoduje przyciągania wzroku do „naszego” znaku, jak na stronie tekstu w książce, wielość słów złożonych jednakowym, lub prawie jednakowym (nie wnikamy w to czytając) zestawem liter. Ale przecież budując znak dążymy do tego, by możliwie najbardziej przyciągał wzrok, rzucał się w oczy, właśnie nasz, nie inny. Sprzeczność. Z punktu widzenia odbiorcy, bez szkody dla efektu końcowego, taki zestaw np. znaków zbudowanych na bazie krojów jednoelementowych, o podobnym ciężarze, moglibyśmy puścić jednym, także jednoelementowym, krojem np. Arialem. W końcu i tak musimy, jako odbiorcy, czytać te słowa/nazwy firmowe. Oczywiste jest iż specjalista sobie poradzi, rozróżni, ale ile firm, które poszły drogą owego trendu, ma w swoim targecie specjalistów/pasjonatów od typografii?
Na koniec, jako puenta, krótki cytat z Adriana Zwolińskiego znaleziony gdzieś w sieci:
„Stara prawda mówi, że człowiek lubi chodzić na skróty – im bardziej specjalistycznej wiedzy potrzebuje, tym bardziej wzrasta prawdopodobieństwo, że poszuka jej u osoby, która nie jest specjalistą.”
Czy zatem zmierzamy wprost do źródeł i prezentowania nazw firmy ze składu, z rozróżnieniem tylko na dwie z trzech, wyżej przywołanych, grup krojów pisma (szeryfowe/jednoelementowe)? Już nie do postrzegania kątem oka a do czytania?
AOL + Olins = ?
28 listopada 2009AOL (America Online) zmienia z pomocą Olinsa znak i przyznam mam mieszane uczucia.
Było tak:
teraz będzie tak:
To, ze Olins, od jakiegoś czasu, kładzie akcent na stylistykę, całość systemu identyfikacji i komunikacji, jako ważniejszą od samego znaku, jest ok, ale o ile wcześniejsze projekty, Tate Gallery czy (Red) , tę stylistykę miały, to w wypadku AOL jej nie widzę. Więcej obrazków z przykładami zastosowania nowego znaku AOL znajdziecie na underconsideration.com
Jeśli znak ma pokazywać swoją wartość na różnych elementach tła, od foto do maziaja, to rodzi się pytanie – jak będzie wyglądała ta jednorodna stylistyka i jak wspomoże to zapamiętanie? Co prawda w jednej z dyskusji padło zdanie – „wielcy nie muszą, bo są powszechnie znani”, ale tyleż to nieprawdziwe ile życzeniowe podejście. Gdyby tak było niektórzy wielcy nie wycofywali by się z własnych pomysłów. A wracając do AOL, brakuje mi tu jakieś myśli przewodniej, idei spajającej to w jedność. Bo chyba nie jest nią wpakowanie 3 liter na jakikolwiek obrazek.
Różnorodność, możliwych do zastosowania, elementów pod znakiem powoduje na tyle dużą płynność, że przechodzącą w rozmycie, moim zdaniem, czemu przysłuży się i biały znak na owych elementach.
Zrobiłem mały test z podmianą liter posługując się dwoma podobnymi, do pokazanych wyżej, elementami pod znakiem:
Wychodzi na to, że dość łatwo podpiąć pod tę ideę cokolwiek, nie tylko obrazkowo, ale i literowo. Czy zatem znak będzie rozpoznawalny? Czy każde wstawienie na jakiś obrazek białej jednoelementowej litery będzie kojarzone z AOL? czy wręcz odwrotnie? A może każde takie wstawienie białych liter zostanie oprotestowane metodą Apple… A skoro, jednak, ideą miałyby być 3 białe litery, to przecież może się pojawić takie coś:
Z kropką na końcu będzie plagiat, a bez kropki będzie oznaczenie autora ilustracji. Mówiąc szczerze nie kupuję tego, choć do oznaczania autorstwa clipartu, ilustracji czy fotki jest to jakiś pomysł.
Odnosząc się do nowego logo AOL opieram się naturalnie tylko na tym, co krąży przedpremierowo w sieci i trzeba poczekać na oficjalną prezentację. Może Olins jednak nas zaskoczy i zmienię zdanie widząc więcej, na razie jestem na nie.
Źródła: Posłużyłem się fotką nowego znaku AOL z portalu z font.cz, clipartową rybkę pożyczyłem ze strony cwer.ru
PS polecam dyskusję o znaku na Goldenline
UPDATE. W ruchu wygląda to lepiej przyznaję
trafiłem też na szybki sondaż
Quick Poll
What do you think of the new AOL logo?
1. Smart. I like it. 14.3%
2. They need a new look, but this is NOT it. Ugly. 47.37%
3. They should keep the old AOL logo! 8.68%
4. I don’t care. 29.66%
identyfikacja logo
Tagi: aol identyfikacja komunikacja litery logo Olins projekty stylistyka
komentarze: 1