przetarg na członka
27 listopada 2016Pisząc na blogu tyle razy o konkursidłach sądziłem, że już nic nowego nie da się w tym temacie wymyślić, na tyle cudacznego by zaskoczyć. Myliłem się. I to bardzo się myliłem. Takiego numeru kabareciarz by nie wymyślił. Po prostu top level konkursideł. Tak konkursideł, bo zapowiada się kolejne. Bardzo nieciekawie zapowiada, wręcz żenująco, w wykonaniu urzędu państwowego. A rzecz tyczy, uwaga!, przetargowego postępowania na członków Jury (sądu konkursowego).
Kto to wymyślił?
Główny Urząd Statystyczny, który zamierza sobie zafundować logosa/logosy, w trzy etapowym konkursie, dla siebie i 16 oddziałów.
Jakie warunki trzeba przy tym spełnić?
Tęga głowa to wymyśliła, a nawet bardzo tęga, jako że jedynym kryterium oceny ofert jest, tak, tak, cena. Napiszę jeszcze raz kryterium oceny kandydata to w 100% cena.
Na marginesie – GUS to urząd centralny i jako taki powinie się posługiwać godłem, zgodnie z Art. 2a „Ustawy o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej oraz o pieczęciach państwowych” .
Żeby dodać smaczku sprawie zacytuję jeden z 4 załączników, wszystkie takie same, tylko numer poszukiwanego członka się zmienia.
„W odpowiedzi na otrzymane zapytanie ofertowe oferuję wykonanie przedmiotu zamówienia publicznego dla Zadania 1, którego przedmiotem jest wyłonienie pierwszego członka Sądu Konkursowego, niebędącego pracownikiem Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) lub urzędów statystycznych, w konkursie na projekt logo GUS i logo urzędów statystycznych. Zgłaszam chęć uczestnictwa w pracach Sądu Konkursowego. Pracę tą oferuję się wykonać, z uwzględnieniem ewentualnych kosztów dojazdów i noclegów w Warszawie, za kwotę”
Tu stosowna tabelka do wypełnienia, a dalej:
„Oświadczam, że zapoznałem się z opisem przedmiotu zamówienia publicznego i zobowiązuję się wykonać zamówienie na wyżej wskazanych warunkach.
Oświadczam, że dysponuję potencjałem technicznym i osobami zdolnymi do wykonania zamówienia publicznego.
Oświadczam, że posiadam:
co najmniej 5-letnie doświadczenie w zakresie projektowania graficznego,
wykonywałem projekty graficzne dla instytucji publicznych lub firm (przynajmniej 3 udokumentowane projekty),
udokumentowane doświadczenie akademickie na wyższej uczelni o profilu artystycznym lub potwierdzenie współpracy z czasopismami zajmującymi się tematyką grafiki użytkowej.
Do oferty załączam:
CV osoby zdolnej do wykonania zamówienia,
informację o wykonanych 3 projektach graficznych dla instytucji publicznych lub firm,
potwierdzenie doświadczenia akademickiego na wyższej uczelni o profilu artystycznym lub potwierdzenie współpracy z czasopismami zajmującymi się tematyką grafiki użytkowej.
Oświadczam, że oferta jest ważna i niezmienna do dnia……………………………………”
Tak to, niestety, jest, jak urzędnicy biorą się za sprawy o których nie mają pojęcia. Gorzej, że pomocy także nie chcą. A najśmieszniejsze pewnie przed nami, bo już szukają członka, ale regulaminu konkursidła jeszcze nie ma. I tak to się marnuje czas i publiczne pieniądze. Pomijam tu kwestię deprecjacji (ceną) tychże poszukiwanych członków-ekspertów. Żenada.
No to do następnego logosowego konkursidła.
PS jak by ktoś miał ochotę złożyć gratulacje, organizatorowi przetargu Jury, może śmiało pisać na maile: M.Kowalczyk2@stat.gov.pl, M.Stradomski@stat.gov.pl.
konkurs logo
Tagi: członek GUS jury konkursidło przetarg sąd konkursowy zapytanie ofertowe
komentarze 4
kpina i szczerość
3 stycznia 2012Tym razem dwie perełki, noworoczne , z korespondencji.
Kpina,
z przetargu i z projektantów, bo raczej trudno inaczej określić tak sformułowane zaproszenie „dużej apteki” z Lublina:
„Witam Państwa,
czy są Państwo zainteresowani przystąpieniem do przetargu na stworzenie identyfikacji wizualnej dla dużej apteki? Szczegóły znajdują się z w załączonym briefie. Jeśli zgłaszają państwo swój udział, proszę o nadesłanie do 16.go stycznia kilku projektów logo, nazwy i hasła wraz z wyceną. Jeśli będą potrzebować Państwo bardziej szczegółowych informacji, proszę o kontakt na maila, bądź telefonicznie xxx xxx xxx.
Z poważaniem”
Sądzę, że owego poważania zabrakło, na lekarstwo, nomen omen.
Szczerość,
bo ogłaszając konkurs, na logo Gminy i Miasta Jelcz-Laskowice, organizator szczerze i otwarcie zapodał w regulaminie, że nas wydmucha, jak żabę albo bombkę choinkową:
„VIII Nagrody
3. Organizator dopuszcza wybranie 2-3 prac, na podstawie, których zleci opracowanie własnego logo. W takim przypadku nagroda główna zostanie podzielona pomiędzy autorów projektu.„
Pocieszające, że przynajmniej uczestnicy oficjalnie wiedzą, jak ich potraktują. Urzędnikom Jelcza-Laskowic pogratulować należy pomysłowości, też pewnie sklejanej, a może sklecanej.
Radosna twórczość, nie licząca się z niczym, jak to tfurczość, jak widać ma się dobrze, a nawet coraz lepiej.
PS bardzo dziękuję Joannie za info.
PIP i wyzysk kreatywnych?
14 maja 2011Uśmiać się można z takich przetargów, jak poniższy ale to sarkastyczny śmiech…
Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) ogłosiła przetarg na… „uzupełnienie Księgi Systemu Identyfikacji Wizualnej”. Niby wszystko ok, ale dalej zaczyna się wesoło dosyć pod względem ilości projektów do wykonania, punkty od literki „a” do literki „w”, co akurat zrozumiałe. Mniej zrozumiałe, skoro posiadają SIW, takie oto dictum w punkcie:
„q) Ustalić definicje koloru logo i znaku wodnego we wszystkich możliwych wariantach
przede wszystkim: CMYK, RGB, HSB, LAB, kod koloru firmowego Web Safe Colors,
folie: Avery i Oracal, kolor farby do ścian z wzornika przynajmniej jednego z
wiodących na rynku producentów np. Dulux, Dekoral.”
To ja się zapytowywuje co to jest ten SIW, który ponoć mają, skoro specyfikacji podstawowej koloru brak? ba, na dodatek należy być z nim w zgodzie jak mówi nam pkt 2:
„2. Opracowanie powstanie w oparciu o Księgę SIW Państwowej Inspekcji Pracy […]”
Dalej też wesoło bardzo i swojsko zarazem, oto w pkt. 3 wyznanie
„3. Państwowa Inspekcja Pracy Główny Inspektorat Pracy na sfinansowanie opracowania
„Uzupełnienie Księgi SIW PIP” może przeznaczyć 10.000 zł (łącznie z VAT; „
a do tego ekspresowo sobie winszują robotę i bez ociągania:
„Termin wykonania – 20 dni roboczych od dnia zawarcia umowy (data odbioru przez
Państwową Inspekcję Pracy Główny Inspektorat Pracy kompletnej dokumentacji – bez
żadnych uwag).”
Iście strasze pieniądze za taką robotę od wizytówki po stronę ww oszacowali, ale jednocześnie chyba liczą na jelenia, że będzie taniej, serwując detaliczne kryterium:
„Kryteria wyboru najkorzystniejszej oferty: 100% – łączna cena opracowania dokumentu
z podatkiem VAT.”
No moiściewy, czego jak czego, ale wyzysku siły kreatywnej to się przez PIP-e nie spodziewałem….
No, ale w sumie dziwić się nie należy za bardzo skoro, jak wspomina Kiszluk w Brief.pl :
„Wśród argumentów Krzysztofa Lufta – aktora, dziennikarza, rzecznika, dyrektora, obecnie członka KRRiT – najbardziej kuriozalny był ten, że ogłaszając konkurs na logo sejm nie musi publikować żadnego briefu…”
Kwintesencja myślenia decydentów. No żesz k…umedia.
design identyfikacja
Tagi: księga Państwowa Inspekcja Pracy przetarg SIW wyzysk
komentarze 2
Zniknięty przetarg?
10 listopada 2009Bruno26 zakomunikował w komentarzu do „Przetarg na idiotę?”
i przetarg zniknął :)
a ja ucieszony niestety dałem się nabrać, licząc że poszli po rozum. Nic nie zniknęło, niestety, co widać z dzisiejszego zrzutu, co można sprawdzić tu a nawet plik pobrać
No skoro tak, to mały dodatek do tematu, który miał pójść, a potem, po info Bruno26, miał nie pójść, ale idzie.
Dodatek przetargowy ekstra
Jan Janowski na GL podzielił się wątpliwościami, które i mnie przyznam nurtowały:
Przeczytałem przypadkiem założenia przetargowe autorstwa urzędników z Łazienek / Królewskich / i zrobiło mi się smutno. Ileż ten tekst niekompetencji i nieporadności ujawnia, ile bzdur zawiera. A ile urzędniczej chytrości czy wręcz cwaniactwa, bo na kilometr widać , że o żadnym przyzwoitym projekcie nikt z zamawiających nie myśli. Jeśli takich profanów dopuszcza się do decydowania o identyfikacji wizualnej tak ważnego estetycznie i historycznie miejsca znaczy upadek tam jest ewidentny. Oto kilka kwiatków z tekstu:
– co to takiego system identyfikacji miejscowej?
– to, że znak powinien nawiązywać do bieżącej działalności to raczej banał
– znak ma zostać opracowany wraz ze skalowaniem. Czy autor wie o co mu chodzi, bo wydaje się ze nie bardzo
– mowa jest o obszarze minimalnym sytuowania znaku. A gdzie obszar optymalny?
– pojęcie znak uzupełniający jest niejasne, Czy chodzi o wersję uproszczoną znaku czy o coś zupełnie innego?
Można wprowadzać grafiki uzupełniające znak natomiast nie wyobrażam sobie innego znaku pełniącego rolę uzupełniającą– co to takiego znak podstawowy w wersji otwartej? Czy wersja zamknięta też będzie? O co chodzi?
– ustalenie wyglądu piśmiennych materiałów wewnętrznych. Co to ma oznaczać: projekty, makiety czy jakieś wizualizacje?
– czytam o szacie graficznej identyfikacji i nie wiem o co idzie.
Podobnych kwiatków zawiera ten tekst więcej. Opracowany przez osobę przypadkową, niekompetentną jasno informuje z jakimi schodami może się spotkać naiwny projektant. Napisałem naiwny bo na kilometr widać że nikomu w tym Muzeum o żadną identyfikację nową nie idzie.
Ze swej strony dodałbym zupełnie kuriozalny wymóg – każdy uczestnik dostarczyć musi dwie wersje, obligatoryjnie. A czemuż się ograniczać Panowie Łorganizatorzy? niech dostarczą pięć wersji, w końcu dostali na to cały miesiąc i taką „fantastyczną” perspektywę przejścia do historii (może to tylko przejście alejkami… po wykupieniu biletu?) a i zgarnięcia niebotycznej kwoty 50 kafli. Aj, aj …
Ale, ale, my tu gadu gadu o dupereliach, a może rzecz w czym innym? Wróble na warszawskim bruku, pleciugi jedne i sensaty, świergolą że to może nie to i nie tak. Zastanówmy się na spokojnie – efektem konkursu będzie zapewne wydanie tych 50 tys, a może nie, i jakiś efekt w postaci „plonu pokonkursowego”, nie jestem idiotą i za długo żyję by uwierzyć, że nikt w ten kanał nie wlezie. Zapewne coś się wyda, coś się dostanie, tylko po co? Załóżmy, teoretycznie, że konkurs zostanie nierozstrzygnięty i co? ano trzeba by wtedy profesjonalistów zatrudnić, niby proste i logiczne, tyle ze jeszcze prostsze, logiczniejsze i tańsze o 50 tys. byłoby zatrudnienie ich od razu. No to załóżmy, dalej teoretycznie, że konkurs zostanie rozstrzygnięty i co? Ano to zostanie, tylko od rozstrzygnięcia konkursu do realizacji droga daleka. Ale, Łazienki to, chyba, nie Coca-Cola i na obfitą kasę raczej dotąd nie narzekały, może się mylę, więc same raczej tego nie udźwigną finansowo. Na chłopski rozum Łazienki musiałyby znaleźć tę kasę, dużo większą niż wygrana, gdzie indziej. Kasjerem z większą kasą musi być, może byłoby Ministerstwo? a może Ratusz? a da? a może nie zechce? a może jak ładnie rozegrać to zechce? a może w ogóle nie idzie o TĘ identyfikację, a jedynie o TE pieniądze? Hm… to może i byłoby nawet sensowne, biorąc pod uwagę głupoty wypisane w warunkach /da się je oprotestować i uwalić/, termin, ale też i… inne, ważniejsze niż identyfikacja, potrzeby Łazienek. No to co tu jest grane? Serio to czy jedynie cwanie, z projektantami wydmuchanymi, jak bombki choinkowe, w tle? E tam, pewnie te wróble pitolenia to ino zawiść a ploty wierutne. Zapewne wszystkie te „dziwności” z niekumatości piszącego przetarg… a może… morze nasze morze…
Skoro już tematy przetargowo/konkursowe to jeszcze jeden kwiatuszek z tego ugora.
Polowanie z nożem.
Jako że mamy totalny sezon odstrzału idiotów, to i niektórzy miast broni palnej nóż stosują. Oto firma Padma International była łaskawa ogłosić konkursik – logo za nóż. I właściwie kij im w oko, pardon nóż, ale polowanie musi być obfite więc zastosowała taki myk:
4. Prawa autorskie prac
Wszystkie prace wysłane na konkurs stają się własnością firmy Padma International i mogą być wykorzystane przez nią w dowolny sposób. Zezwala się jednak aby autor pracy konkursowej mógł umieścić własną prace w swojej galerii lub portfolio.
No i strzelą wszystkich idiotów przy pomocy jednego noża. Nie ma w tym zapisie, jak widać, nic o przekazaniu praw jedynie o przejęciu na własność prac, mimo to i wbrew tym nieprzejętym prawom autorskim firma rości sobie prawo do wykorzystywania wedle własnego uznania i za friko tychże prac. Co maja więc tytułowe prawa autorskie? a no to że są i będą ewidentnie łamane, co firma oznajmia publicznie. Inna kwestia ze firma zachowała się jak panisko, łaskawie dozwalając umieszczenie własnej pracy we własnym portfolio autora. A Inflant, Mocium Panie, nie dają?