standaryzacja po naszemu
3 stycznia 2015Standaryzacja po naszemu, w obszarze identyfikacji wizualnej, przybiera dość specyficzne formy. Weźmy za przykład naszą Policję. O nowej identyfikacji Policji i moich zastrzeżeniach pisałem w ubiegłym roku, „Policja czyli smutek”. Opracowano nową identyfikacją wizualną, ale zapomniano, w tejże standaryzacji, dopisać tłustym drukiem – zanim zrobisz cokolwiek pomyśl.
Dwa przykłady braku myślenia, tak po stronie projektantów identyfikacji, jak i samej Policji, jako zleceniodawcy.
1/ Policja zmodernizowała komisariat w Radymnie, podkarpackie. Jest nowe logo, tablicy urzędowej z godłem brak. Policja już nie musi? czy może ktoś najzwyczajniej nie myśli? Ano nie myśli, bo projektanci sobie tym głowy nie zawracali, a Policja nie zauważyła takiego drobiazgu jak godło państwa.
2/ Nowe legitymacje. Cytat z opoczno.info:
I w ramach tych nowych legitymacji serwuje pasztet – zamiast nowego logo mamy ni pies ni wydra, jakąś interpretację starego znaku.
Wydać takie pieniądze i jednocześnie generować błędami kolejne koszty, bezcenne.
Patrząc na zdjęcie komisariatu naszło mi na myśl takie oto porównanie. Wyobraźmy sobie, że nazwa na budynku brzmi „Policze” a firma zajmuje się księgowością. Czy po samej zmianie nazwy, z perspektywy na przykład obcokrajowca, jesteśmy w stanie jakoś rozróżnić czy ten obiekt jest prywatny, czy może to organ państwowy? Porównanie jest nieco na wyrost ale wydaje mi się, że oddaje poruszony w tekście problem identyfikacji.