konkursowe pozbawianie praw

27 czerwca 2015

Konkursy w Polsce zadziwiają mnie niebywale. O inwencji twórców ich regulaminów pisałem wielokrotnie i nadal pewnie będę pisał, bo to, co organizatorzy w nich wymyślają,  jest wielokrotnie niczym innym jak zaborem cudzej własności intelektualnej, za friko. Wystarczy zgłosić do konkursu  pracę i tym samym pozbawić się do niej wszelkich praw. A organizator zaciera ręce, jak to cwanie zyskał X projektów, do swobodnego rozporządzania.

Mam oto przed sobą regulamin konkursu na opakowanie, podesłał Platt. Konkurs nazywa się „CHESPA PACKAGING DESIGN pierwsza edycja”, organizatorem jest Chespa Sp. z o.o. z siedzibą w Krapkowicach.

Konkurs CHESPA PACKAGING DESIGN

No to poczytajmy regulamin.

„CEL KONKURSU
Celem Konkursu jest zaprojektowanie i wykonanie opakowania, mającego szansę zaistnieć na rynku pod względem funkcjonalności, racjonalności wykorzystania materiału, efektywności zabezpieczenia produktu, innowacyjności oraz estetyki. Celem konkursu jest również wyłonienie oraz wyróżnienie oryginalnych rozwiązań konstrukcyjnych i graficznych.”

Nagroda niewątpliwie słuszna – 10.000,- złotych, ale zanim złapiecie się na ten haczyk i magię wielkiej nagrody poczytajcie o zapisach regulaminu, a jest tam sporo rzeczy mogących budzić poważne zastrzeżenia i dwuznacznych.

Już pierwszy kwiatek powinien włączyć sygnał ostrzegawczy:

㤠5
UCZESTNICY KONKURSU
Uczestnikami Konkursu mogą być pełnoletnie osoby fizyczne: a) studenci i absolwenci uczelni artystycznych, b) projektanci-hobbyści bez fachowego przygotowania.”

Nie pytajcie kto to taki „projektant-hobbysta”, nie wiem. Do tej pory znałem tylko dwie kategorie – projektantów i hobbystów.

Brnijmy dalej, do kolejnego zapisu, po przeczytaniu którego lampka ostrzegawcza powinna się jednak zapalić, o ile nie zapaliła się wcześniej:

㤠6
WARUNKI UDZIAŁU W KONKURSIE
8.
Zgłaszającemu udział w Konkursie oraz uczestnikowi Konkursu nie przysługują wobec Organizatora oraz członków Kapituły jakiekolwiek roszczenia. „

Czytając ten punkt mignęło mi w głowie – oho, będzie wesoło. No to jedźmy dalej, do punktu 9 tegoż paragrafu 6. A tam na bezczela już wyrywają nam nasze prawa autorskie, na dzień dobry, a co. Uwaga dłuższy cytat, bo i wymieniają szczegółowo co tracimy zgłaszając pracę do konkursu:

„9.
Z chwilą otrzymania przez Organizatora zgłoszenia, Organizator nieodpłatnie nabywa:

I. prawo własności materiałów wykorzystanych do stworzenia projektu i modelu (prototypu) opakowania, stanowiących przedmiot danego zgłoszenia, które w związku z tym nie podlegają zwrotowi osobie zgłaszającej udział w Konkursie, oraz
II. licencję niewyłączną na okres dwóch lat – liczony od daty otrzymania danego zgłoszenia – do projektu oraz modelu (prototypu) opakowania, objętych tym zgłoszeniem konkursowym, a to w zakresie obejmującym:
a) utrwalanie i zwielokrotnianie – wytwarzanie określoną techniką, w tym zapisem magnetycz­nym, techniką cyfrową lub drukarską, wprowadzenie do pamięci komputera i serwerów sieci kompute­rowych, także ogólnie dostępnych takich jak Internet, sieci telekomunikacyjnych,
b) rozpowszechnianie, wystawianie, wyświetlanie, odtwarzanie, zamieszczenie na stronie inter­netowej Organizatora bądź w innej formie publikowanie w sieci Internet, a także nadawanie i reemitowa- nie, za pomocą wizji przewodowej lub bezprzewodowej, jakąkolwiek techniką  przez stacje naziemne lub za pośrednictwem satelitów na całym świecie, dla odbiorców wszelkich systemów odbioru telewizji, zezwalanie, na zasadzie wyłączności, na równoczesne i integralne nadawanie dowolną techniką przez inne podmioty (w nieograniczonej ilości nadań), w tym w sieciach kablowych, udostępnianie bez ograni- czeń ilościowych użytkownikom sieci komputerowych i telekomunikacyjnych na całym świecie oraz przesyłanie pomiędzy serwerami i użytkownikami takich sieci wszelkimi środkami przekazu i transmisji, a także inne publiczne udostępnienie w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym,”

Ten punkt  zapewne miał w zamyśle wykorzystanie przez Organizatora plonu konkursu do celów promocyjnych i takie prawo organizator ma, ale już podpunkt następny daje do myślenia czy tylko do takich celów to będzie wykorzystane:

„c) przerabianie, opracowywanie oraz umieszczanie w katalogach stron i serwisów internetowych,”
d) kompilowanie, umieszczanie w folderach i materiałach prezentacyjnych,
e) używanie we wszystkich formach reklamy lub marketingu, utrzymywania relacji inwestorskich, w tym także za pośrednictwem wszelkich środków masowego przekazu, włączając przekaz satelitarny,
f ) utrwalanie na nośnikach materialnych oraz wykonywania egzemplarzy tych utrwaleń,
g) umieszczanie utworu na dokumentach i innych materiałach reklamowych, na stronie inter­netowej oraz przy oferowaniu towarów i usług,
h) inne formy korzystania z utworu, np. poprzez umieszczanie na torbach reklamowych, w grafice plakatowej, wystroju wnętrz.”

Z tych podpunktów wyżej, jak by nie patrzeć, oprócz owej promocji własnej, wyłania się także zupełnie inna możliwość wykorzystania zgłoszonej pracy, oczywiście za friko, czysto zarobkowa dla organizatora, odpowiednie wieloznaczności wytłuściłem.

Żeby nie dać pola jakimkolwiek zastrzeżeniom uczestnika w kolejnym

㤠7
WNIOSEK KONKURSOWY
4.
Wniosek konkursowy nie może być zgłoszony z zastrzeżeniem warunku lub terminu ani zawierać innych ograniczeń.”

Jedźmy dalej zmierzając ku nagrodzie, a otrzymanie jej także obwarowane i można jej nie dostać wygrywając:

㤠9
KAPITUŁA KONKURSU
7.
Kapituła może pozbawić Zwycięzcę Konkursu w danej kategorii, który nie zastosował się do zalecenia wykonania określonych zmian bądź poprawek w projekcie lub modelu (prototypie) opakowania (por. § 12 ust. 2 Regulaminu), nagrody głównej – w takim wypadku Kapituła ponownie wyłoni Zwycięzcę Konkursu.”

bo

㤠11
OGŁOSZENIE WYNIKÓW
2.
Organizator może przekazać Zwycięzcy w danej kategorii zalecenie wykonania określonych zmian bądź poprawek w projekcie lub modelu (prototypie) opakowania, warunkując przyznanie i przekazanie nagrody głównej uprzednim zrealizowaniem tego zalecenia. „

No i na koniec informacja, że trzeba odliczyć podatek od nagrody, Niby to zrozumiałe, ale wystarczyło napisać, że nagroda brutto.

„7.
Zwycięzca Konkursu ponadto:
e) oświadcza, że jest świadom i wyraża zgodę na potrącenie oraz odprowadzenie przez Organiza­tora do właściwego dla Zwycięzcy Konkursu naczelnika urzędu skarbowego podatku dochodowego od osób fizycznych w kwocie należnej od Zwycięzcy Konkursu, a nadto, że w związku z tym kwota nagrody głównej zostanie wypłacona Zwycięzcy Konkursu po jej uprzednim pomniejszeniu o wskazany podatek dochodowy.”

Rzućmy jeszcze okem do Załącznika nr 2, czyli formularza zgłoszeniowego, a tam taki kwiatek siedzi:

„Znam warunki Konkursu zawarte w Regulaminie i akceptuję je bez zastrzeżeń.
Niniejszym przyznaję Organizatorowi prawo do bezpłatnej publikacji zgłoszonych prac, w jakiejkolwiek postaci oraz wyrażam zgodę na eksponowanie prac w celu promocji konkursu.”

prawo do bezpłatnej publikacji zgłoszonych prac, w jakiejkolwiek postaci”? No to mamy pozamiatane.

I tak to widoki na 10.000 złotych, przypominają miraż, za który nie wygrywając i tak zapłacimy, utratą kontroli nad własnymi prawami do projektu.


marka i Lewiatan

25 czerwca 2015

Czytam dwa artykuły, oba dotyczą marki narodowej (jej elemencie) i w obu występuje też Konfederacja Lewiatan, zrzeszająca 4 tysięcy prywatnych firm. I co ciekawe konstatuję? jak Lewiatan wycina sporą woltę jeśli idzie o tę markę narodową. A  dokładniej jego przeskok od negacji do wsparcia. I zaczynam mieć wątpliwości czy panowie z Lewiatana wiedzą co to jest marka narodowa.

Może zacznijmy od historii. W artykule „Kto się wstydzi polskich produktów?”  Kamil Nadolski pisze:

„kiedy w 2013 r. Komisja Europejska zaproponowała wprowadzenie obowiązku oznaczenia produktów miejscem pochodzenia, tzw. Consumer Product Safety Regulation (CPSR), nad Wisłą podniosła się wrzawa. W imieniu przedsiębiorców występowała zrzeszająca 3,9 tys. prywatnych firm Konfederacja Lewiatan.”

Czyli żadnych „made in Poland”, bo my som UE  więc „made in UE”, a najlepiej byłoby „in World” czyli nigdzie. Dla jasności w temacie,  mówimy o marce Polska, bo „made in” to także element marki Polska. Element nie żadne tam inności. Więcej, to budując tym elementem wejście na rynki zagraniczne pozwalamy zaistnieć marce Polska szerzej.

Ale nie minęło wiele czasu i ta sama Konfederacja wsparła słynną sprężynkę Olinsa, a obecnie w ramach kontynuacji kierunku:

„Konfederacja Lewiatan, Krajowa Izba Gospodarcza, Pracodawcy RP i Stowarzyszenie Komunikacji Marketingowej SAR powołały fundację „Marka dla Polski”. Jej celem ma być stworzenie silnej marki narodowej oraz poprawienie wizerunku Polski za granicą.”

Przy tej okazji czytam takie oto odkrywcze myśli:

„Dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan Lech Pilawski wskazał, że brak polskiej marki skutkuje tym, że „przedsiębiorcy nie mogą budować swoich marek”.”

Ciekawe stwierdzenie w sytuacji gdy inni przedsiębiorcy, spoza Lewiatana, bez problemu budują swoje marki. Ale jak rozumiem pan dyrektor nie rozróżnia co do czego służy, bo marka Polska może wspierać, ale nie wyręczać w budowaniu marek własnych. Więcej, o sile marki Polska zadecyduje łączna siła marek własnych przedsiębiorców, a nie na odwrót.

No i kolejne przemyślenie a la Lewiatan:

„”Musimy zbudować narrację dla Polski, musimy wiedzieć czy jesteśmy skierowani w przeszłość czy w przyszłość, czy jesteśmy krajem zgliszczy czy krajem sukcesu. Jeżeli wspólnie nie ustalimy tego to będziemy mieli bardzo rozproszone działania” – podkreślił Pilawski.”

Serio? sama narracja uczyni cud?  To może zacznijmy sobie wmawiać,że jesteśmy super, hiper i best. My sami pewnie uwierzymy, gorzej z tymi na zachodzie, bo tam trzeba coś pokazać i to coś wysokiej, a najlepiej najwyższej jakości. Gadania nie kupią. Markę można stworzyć, logosa można stworzyć, ale to samo za nas sprawy nie załatwi. Zaś co do wizerunku, jego poprawy, trzeba niestety dużo więcej niż stworzenie marki. Dużo więcej pracy, nie chęci. Złudzenie, że powstanie jakaś mityczna, nowa marka Polska, z cudownym logaskiem i sprawi cud, zaoszczędzi pracy u podstaw przedsiębiorcom jest fata morganą, ułudą i czekaniem na cud. Ale w tych sprawach cudu nie ma.

Zatem Panowie z Lewiatana to w końcu jak to jest  – jesteście przeciw a nawet za?


30-letnia dziura

14 czerwca 2015

Tak na marginesie ostatniego wpisu, o znakach z PRL-u, i zadowolenia z przywracania tym znakom ich Twórców, dotąd siedzących po ciemnej stronie księżyca, naszła mnie chęć liczenia. Oczywiście liczenia lat ubyłych, ważnych a zagubionych.

Mamy oto w roku 1969 pierwszą Wystawę znaków Graficznych. Ta pierwsza wystawa zawarła w sobie projekty lat powojennych, od roku 1945 do 1968. To dość burzliwy okres ale jak by nie patrzeć zamknięty w cezurze 23 lat. Druga Wystawa Znaku Graficznego, jej część współczesna, obejmie raptem lat 15, od 2000 do 2015 roku. Między tymi dwoma wydarzeniami zieje dziura zapomnienia, 30 letnia dziura, od roku 1969 do 1999. Ta dziura jest 2 x większa niż planowana część współczesna Drugiej Wystawy, a jednocześnie zawiera w sobie chyba najbardziej dynamiczne zmiany jakie następowały na naszej drodze – od socjalizmu do kapitalizmu, od zachłyśnięcia się zachodem za Gierka, po początki dzikiego kapitalizmu, po zmianach ustrojowych. Część to ważna, bo pokazująca i te zmiany i pokonywanie kolejnych etapów pogoni za światem, zmiany w podejściu do znaku oraz corporate identity. A wreszcie pokazująca ewolucję projektową od krzywików i grafionów po komputery.  Szkoda było by ten ważny dla polskiego projektowania okres pozostawić w cieniu przeskakując.

Dlatego pozwalam sobie na apel – pójdźmy za ciosem i zorganizujmy wystawę znaków z tego zagubionego okresu 1969-1999. Zepnijmy obie wystawy (z 1969 i 2015) klamrą trzeciej, pokazując ciągłość i bogactwo polskiego projektowania znaku, którym na prawdę nie musimy się wstydzić na zachodzie. Chwalimy się Polską Szkołą Plakatu, możemy także chwalić się Polską Szkołą Znaku Graficznego.

Okazja do takiej wystawy jest, w roku 2018, na 100 lecie odzyskania niepodległości. Ale też i z takiej okazji wartało by dodać część czwartą – znaki okresu międzywojnia. A może nawet zrobić jedną wielką wystawę znaków graficznych ze stu lat, od roku 2018 do roku 2018….

Tak mi się marzy, ale mam nadzieję i przekonanie o realności tych marzeń.


znaki z PRL

12 czerwca 2015

Po latach posuchy idziemy ku normalności. A chodzi o publikacje książkowe ze znakami firmowymi, inaczej zwanymi logo, popularne od lat na zachodzie. Na fali postępującej logomanii aż prosiło się odkurzyć i udokumentować stare znaki z okresu PRL, tym bardziej, iż wiele z nich stało się dla młodego pokolenia twórców kultowymi, chociaż te znane to jedynie czubek góry lodowej, ogromna ich część pozostaje nadal nieznana i niedoceniona. Ale mamy kolejne dwa ważne wydarzenia.

Dobry trend zapoczątkował Patryk Hardziej swoją dyplomową publikacją „PZG” ,  ale też po eksploatacji PRL czeka nas dokumentowanie czasów po transformacji ustrojowej i tu może być równie ciekawie, bo materiału zbierze się na kilka publikacji. A może wejdzie w jakąś tradycję publikowanie zestawów znaków, co czas jakiś. Na razie, idąc za ciosem, Patryk umyślił reaktywowanie Ogólnopolskiej Wystawy Znaków Graficznych, z roku 1968, i dodanie jej lustra, w postaci znaków współczesnych, powstałych po roku 2000.

2 Ogólnopolska Wystawa Znaku Graficznego

Zapowiada się więc niebywałe wydarzenie. Więcej szczegółów o tej wystawie i naborze prac znajdziecie na stronie Drugiej Ogólnopolskiej Wystawy Znaków Graficznych. Efektem tego przedsięwzięcia, oprócz wystaw, ma być także publikacja książkowa.

A skoro o książkach, jeszcze nie ochłonąłem po tych przedsięwzięciach Patryka, a już mamy nową inicjatywę w temacie starych polskich znaków. Wystartowała oto bardzo interesująca, kolejna, publikacja ze znakami z okresu PRL – BLOC LOGOS. Książka będzie sporą dokumentacją – 2000 znaków z okresu 1947-1991, zatem pełny nieomal przegląd polskiego projektowania znaków w okresie PRL. Autorzy sami oznaczają tę pozycję jako vol. 1, zatem domyślam się iż inicjatywa będzie się rozwijać, co mnie bardzo cieszy.

Bloc LogosBloc Logos

Gorąco polecam wsparcie tego projektu na Kickstarter.com
Strona domowa BLOC LOGOS – bloclogosbook.com, prezentacja na Behance – BLOC-LOGOS-Book.

Dobrze jest znać własną historię, ja wiele tych znaków pamiętam z codziennego ocieranie się o nie, młodzi niestety, poza wyjątkami, ich na ogół nie znają.

A skoro już ten trend się zaczął, z dokumentowaniem znaków, to marzy mi się jeszcze krok dalej, poza tym PRL-em, może projektanci zaczną prezentować w formie książek swoje dokonania z jakiegoś okresu. Było by to dość ciekawe móc zerknąć na taki zestaw znaków jednego autora. A że może być to ciekawe dla innych przekonał mnie mój własny zbiorek zaprojektowanych znaków, powstały na 40-kę pracy ze znakami.  To o tyle ciekawe doświadczenie, że nie trzeba wybierać, jak do portfolio, tych lepszych,  można dać wszystkie. Takie dokumentacje w formie książkowej warto robić także dla samego siebie.


 
    • Translate to:

  • Nowe

  • Tematy

  • Tagi