regula miny
1 września 2021O regulaminach konkursów pisałem wielokrotnie, wytykając różne dziwne zapisy, jakie w nich zamieszczono. Mam właśnie kolejny taki dziwny regulamin przed nosem, oczywiście z minami. Wielkopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Poznaniu ogłosił właśnie konkurs na swoje logo.
aktualne logo WODR
Nagroda niewielka, raptem 2000 złotych brutto, ale zapisy w regulaminie dość interesujące.
„§2 Cel konkursu
Celem Konkursu jest promocja działalności Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu, który posiada wieloletnie doświadczenie w dziedzinie doradztwa oraz świadczy usługi związane z doradztwem specjalistycznym. Ponadto, konkurs ma na celu promowanie państwowego doradztwa rolniczego oraz budowę wizerunku WODR, jako nowoczesnej organizacji, która podąża z duchem czasu działając na rzecz rolnictwa”
I tu sprawa jest jasna, ale dziwnie robi się już w kolejnym paragrafie, bo niby poważna instytucja państwowa a dopuszcza udział dzieci w konkursie.
„§3 Uczestnicy konkursu
Konkurs skierowany jest zarówno do osób fizycznych, jak i osób prawnych. W przypadku uczestników, którzy nie ukończyli 18. roku życia, zgłoszenia do konkursu dokonuje rodzic lub opiekun prawny uczestnika. Pod pojęciem „Uczestnik” należy rozumieć zarówno osobę fizyczną, jak i osobę prawną.”
A dalej mamy „§5 Zadanie konkursowe” zaś w nim również ukrytą informację, że zwycięzca musi dostarczyć także projekt księgi znaku, w ramach nagrody. Punkt 2 tegoż paragrafu 5 brzmi tak:
„2. Projekt logo musi być wykonany za pomocą komputera z użyciem maksymalnie 2, ewentualnie 3 kolorów. Projekt logo musi być zaprezentowany i przedłożony w wersji elektronicznej zapisanej na dowolnym nośniku informacji (pendrive, CD, DVD, chmura) w minimum jednym w wybranych formatów: AI, CDR, PDF, JPG, TIF. W swej treści projekt nie może zawierać rzeczy obraźliwych. Autor zwycięskiego logo jest zobowiązany do wykonania i dostarczenia księgi znaku, a także logo w postaci wektorowej.”
„§6 Prawa autorskie” ma dwa ciekawe zapisy. W punkcie 1 oczywista oczywistość czyli:
„Uczestnik może dysponować utworem tylko w zakresie, w którym sam posiada prawa do utworu.”
W punkcie 2 zaś mamy takie sformułowanie:
„Zgłoszenie do udziału w Konkursie jest równoznaczne z wyrażeniem zgody przez Uczestnika na przeniesienie na Organizatora majątkowych praw autorskich do utworu. Przeniesienie to nastąpi na podstawie umowy o przeniesieniu autorskich praw majątkowych przed wypłaceniem nagrody, w terminie określonym przez Organizatora. W przypadku niepodpisania umowy nagroda nie zostanie wypłacona.”
Sądząc po drugiej części tego punktu niby można dedukować, że chodzi o zwycięzcę, ale pierwsza część sformułowana jest dość niejednoznacznie.
Kolejne dwa punkty przyznaję zaskakujące:
„3. Uczestnik ma obowiązek uczynić zadość wszelkim obowiązkom wynikającym z ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tj. Dz. U. z 2021 r. poz. 1062). 4. Uczestnik ma obowiązek uczynić zadość wszelkim obowiązkom wynikającym z rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) (Dz. Urz. UE L 119 z 04.05.2016, str. 1, z późn. zm.), (dalej: „RODO”), wobec osób, których dane, w tym wizerunek, są wykorzystywane w pracy konkursowej.”
I kolejny kuriozalny zapis z tego paragrafu:
„6. Uczestnik może wykorzystać w pracy konkursowej zdjęcie lub grafikę pochodzące z serwisów umożliwiających nieodpłatne i legalne korzystanie z utworów osób trzecich. W takim przypadku Uczestnik musi dochować zasad związanych z wykorzystaniem cudzego utworu określonych w tych serwisach.”
Choć właściwie nie powinienem się dziwić skoro dopuszczono do udziału dzieci.
Kolejny paragraf, spory, to „§ 7 Informacja o przetwarzaniu danych osobowych uczestnika lub rodzica/ opiekuna prawnego uczestnika”. Rozumiem dbałość o dane, bo RODO, ale w środku regulaminu?! W środku, bo są jeszcze kolejne 3 paragrafy, kolejnym jest choćby „§8 Rozstrzygnięcie konkursu i nagroda”. W normalnych regulaminach zapisy o Rodo są po prostu załącznikiem.
Standardowo niejako mamy także takie oto zapisy:
„§8 Rozstrzygnięcie konkursu i nagroda
3. Organizator zastrzega sobie możliwość nierozstrzygnięcia konkursu oraz prawo do rezygnacji z wyłonienia najlepszej pracy i zwycięzcy, jeśli żadna praca nie będzie odpowiadała potrzebom WODR.”
i
„§ 10 Postanowienia końcowe
2. Organizator zastrzega sobie możliwość wydłużenia terminu trwania Konkursu oraz możliwość zmiany innych postanowień Regulaminu w każdym czasie, jeżeli nie wpłynie to na pogorszenie warunków uczestnictwa w Konkursie. W takim przypadku Organizator zobowiązuje się do natychmiastowego opublikowania zmienionego Regulaminu w miejscach, w których uprzednio opublikował Regulamin.”
Pod tym drugim zapisem kryje się dowolna zmiana regulaminu, w dowolnym czasie, o ile organizator uzna, że „nie wpłynie to na pogorszenie warunków uczestnictwa w Konkursie”. Może zatem, teoretycznie, zmienić na dwa dni przed finałem, ogłosić dzień przed i co? Nic, jest kryty.
Regulamin w PDF do poczytania tu – www.wodr.poznan.pl
konkurs logo
Tagi: konkurs księga znaku logo Poznań Wielkopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego
skomentuj
diabeł siedzi w detalach
26 czerwca 2021Nowy znak miasta Żarowa. Dostałem link do uchwały Rady Miejskiej Żarowa, z kwietnia bieżącego roku, ustanawiającej nowy znak miasta i gminy. Znak ma być wykorzystywany „w promocji, kreacji wizerunkowej i komunikacji” miasta i gminy, czyli jak to mówią wszędzie.
Do tejże uchwały dołączono „brandbook”, choć mówiąc szczerze jego zawartość to jedynie księga znaku i o brandzie bym raczej nie wspominał jeszcze. Niestety brak jakiejkolwiek wzmianki o projektancie/projektantach znaku.
Znak jest całkiem zgrabny, zgodny z aktualną modą minimalistycznego kreskowania i, co ważne, logicznie nawiązujący do herbu miasta. Cytuję opis z brandbooka:
„Znak wraz z kolorystyką oparto na herbie miasta i gminy Żarów. Liść dębu, użyty w obecnym logo miasta, nazwiązuje do zabytkowej żarowskiej alei dębowej (200-letniej), oraz odwołuje się do czasów historycznych, w których to na terenie Żarowa istniały osady zajmujące się wypalaniem węgla drzewnego (czerwone linie użyte w logo symbolizują wypalonego w połowie liścia dębu). Logo jest zestawieniem elementów historycznych, ukazujących tradycje miasta, przedstawionych w nowoczesnej formie symbolizującej dynamiczny rozwój.”
Herb miasta Żarów.
Patrząc na herb aż prosi się by także on został poprawnie wyrysowany, ale to już zupełnie inna bajka.
Przejrzałem dołączony brandbook znaku Żarowa i mam kilka przemyśleń na temat jego zawartości. Po pierwsze, jak wspomniałem wyżej, trudno tę dziewięciostronicową księgę znaku traktować jako opracowanie brandu. Ale niech tam, każdy nazywa jak uważa.
Po drugie, choć to może mało istotne, zastanawiam się nad tym małym fragmentem znaku, który jakoś mi nie bardzo siedzi i nie widzę sensownego wytłumaczenia dla niego. Chodzi o ten zawijas/haczyk w dół i wycięcie w zieleni.
Ale może czegoś nie łapię z niuansów. Zresztą tych niuansów, których nie łapię, jest jeszcze kilka.
Kolejnym jest hasztag #dzieńdobryŻarów. Trochę, jak na hasło, oklepane to to. Poniżej wersja alternatywna znaku z tym hasłem.
Ostatnio hasło „dzień dobry” wykorzystał powiat Mielecki, na dodatek akcentując je wielkością na pierwszym miejscu i spychając „powiat Mielecki” do roli tagline.
Wróćmy jednak do brandbooku Żarowa. A konkretnie do karty „budowa znaku”:
„Konstrukcję znaku oparto na podziale harmonicznym, przedstawionym poniżej.”
Podziale harmonicznym, czyli złotym podziale, ok, tylko czy to wystarczy by poprawnie odtworzyć znak od zera? Popatrzmy co dają nam okręgi wykreślone na bazie złotego podziału. Dostajemy tych okręgów dwa zestawy po 5. Mamy zatem 10 okręgów, na bazie których powinniśmy poradzić sobie z wykreśleniem znaku, ale tu pojawia się pewna trudność – z dopasowaniem konkretnego okręgu w konkretnym miejscu. Najpierw czeka nas zabawa w dopasowanie okręgów do wzorca, co jest niestety stratą czasu, i tu okazuje się, że użytych zostało tylko 6, zaznaczyłem je kolorami zależnie od zestawu z którego pochodzą.
Mam wątpliwości czy ta zabawa ma sens. Chyba przydała by się jednak siatka modułowa, taka jak pokazana przy wyznaczaniu pola ochronnego. Chyba, że chodziło o efektowne, zamiast efektywnego, pokazanie ciężkiej pracy projektanta.
Tą zabawę w domyślność mamy także na kartach kolorystyki, gdzie przy specyfikacji zabrakło oznaczeń systemu barw (CMYK, Pantone) i trzeba domyślać się po wartościach. Owszem każdy grafik czy drukarz połapie się, gorzej z osobami, które nie mając wiedzy, będą z księgi korzystały. Co ciekawe, w specyfikacji kolorystyki zabrakło także przestrzeni barwnej RGB dla multimediów, są tylko wartości heksadecymalne dla internetu.
Trochę dziwne wartości mamy przy specyfikacji znaku w skali szarości. Jak łatwo zauważyć słupek po prawej stronie jest powieleniem tego z karty z barwną wersją znaku, stąd 40% czerń i 4-składowa pełna czerń zamiast 100%.
Znaki w wersji szarości mają dość wąskie zastosowanie w drukach jednobarwnych, a także do faxu i ksero. Podawanie zatem czterokolorowej składowej dla czerni mija się z celem i jest najzwyczajniej nieekonomiczne (koszt 4 przelotów zamiast 1). To samo dotyczy używania kolorów dodatkowych Pantone (2 przeloty zamiast 1). Choć tu nawet użycie jednego Pantone z 40% rozbarwieniem było by nieekonomiczne.
Kolejna wersja znaku, opisana jako monochromatyczna, jest de facto wersją achromatyczną, jako że wskazana jest wyłącznie czerń. I znów mamy tu składowe nieekonomiczne, jak przy wersji znaku w szarościach, ewidentnie wskazuje to na mechaniczne kopiowanie, bez zastanowienia.
Rodzi się także kolejna wątpliwość przy tym wariancie znaku – czy w wersji monochromatycznej / achromatycznej w kontrze musi być stosowana czarna apla wielkości pola ochronnego? Tak by wnikało z prezentacji na tej karcie.
W sumie nieźle pomyślany znak z nieprzemyślaną księgą. Ci, którym przyjdzie się nią posługiwać, nie będą mieli łatwego życia.
Bo diabeł siedzi w detalach.
Warto samemu zerknąć na opisany brandbook znaku Żarowa (PDF).
drugie spojrzenie na Jarosław
28 lutego 2021Kilka miesięcy temu dostałem link, do relacji z sesji Rady Miasta Jarosławia, w dniu 21 września 2020, na której omawiano min. logo miasta (pkt. V Informacja na temat nowego logo Miasta Jarosławia.). Przesłuchałem i zapomniałem. Wracam jednak do tematu logo Jarosławia (patrz: Olśnienie = Jarosław?), bo po ponownym wysłuchaniu tej relacji, przejrzeniu raz jeszcze plików (w pdf) oraz księgi znaku, nasuwa mi się kilka dodatkowych uwag, także czysto technicznych.
Na pierwszy ogień wyłapałem niejasność w sposobie wprowadzania nowego znaku do zasobu symboli miasta. Nie wprowadzono go ani zarządzeniem burmistrza, ani uchwałą rady, po prostu wszedł, bo, jak tłumaczy burmistrz, po to powołał zespół do jego opracowania. Czyli, patrząc na pragmatykę wprowadzania nowego symbolu miasta jest, ale jakby go w zbiorze symboli miasta nie było, przynajmniej formalnie. Praktycznie też nastąpiło to, co w wielu miastach, wbrew deklaracjom o wadze i nadrzędności herbu, logo zastąpiło tenże herb. Przykładem choćby oficjalny serwis miasta miastojaroslaw.pl. Poniżej dwa nagłówki z portalu www miasta.
Jedynie zakładka „przewodnik turystyczny” zachowała herb.
Stara strona www – jaroslaw.pl – z herbem, wyglądała tak.
Mimo uważnego słuchania wypowiedzi kierownika projektu p. Zbigniewa Chmielowskiego nie usłyszałem żadnych odniesień do jakiejkolwiek strategii miasta. A zatem znak powstał zapewne „sobie a muzom”, co akurat nie jest ewenementem, i wpisuje się w pewien trend powstawania znaków tego typu, który można określić etykietą „bo inni mają”. Ale może czegoś nie wiem.
P. Chmielewski mówił także o systemie identyfikacji wizualnej, w kontekście znaku i jego księgi. Przyjrzałem się zatem owej księdze, dostępnej na stronie http://miastojaroslaw.pl/logo-miasta i przyznam, że mam wątpliwości, o tyle zasadne, że sprawdziłem jak wyglądają pliki znaku (te do pobrania na stronie miasta). Dostępne są jedynie formaty JPG i PDF. Wydawać by się mogło, że przy tak długiej pracy sporego zespołu efekt końcowy (pliki i księga) zostanie zweryfikowany, także pod względem technicznym, ale chyba nie został. Niby nie ma może wiele tych kiksów, niemniej mogą wpływać na posługiwanie się znakiem w sposób prawidłowy, a nawet umożliwiać mimowolne zniekształcenia znaku. Mówienie o „systemie identyfikacji” też wydaje się sporo na wyrost.
Kierownik projektu dużo mówił na sesji o dobre komunikacji i miał rację, tyle, że do dobrej komunikacji potrzebne dobre narzędzia, w tym wypadku księga i pliki, a nie tylko słowa.
Po kolei przyjrzyjmy się temu co w księdze i plikach piszczy, czyli o szkolnych błędach.
Księga zawiera opis pola ochronnego wokół znaku i było by ok, gdyby nie drobiazg – w pliku pole ochronne zadano dużo większe (circa format A4, na jakim powstawał projekt) niż opisane w księdze.
Aby zatem być w zgodzie z księgą trzeba sobie samemu to pole ochronne dostosować do prawidłowej wielkości. Ale tu pojawia się pytanie – czy rzeczywiście prawidłowo wyznaczono to pole, mam wątpliwości, czy nie jest zbyt małe po lewej i prawej stronie?
Oprócz zbyt dużego pola ochronnego w plikach pojawiają się i inne kiksy, np. taki z użytym, a nie zamienionym na krzywe, krojem w słowie „miasto”. Otwarłem plik i z powodu braku właściwego fontu dostałem taki efekt.
Kolejna wpadka w wersji poziomej znaku – obiekty miewają kontur włosowy, zupełnie zbędny. Są i różne żółcie wypełnienia i obrysu/konturu.
W wersji granatowej apla ma biały kontur grubości 0,2 mm. Litera „i” w tej wersji ma wypełnienie CMYK 0/34/88/0 i obrys włosowy CMY 0/20/94.
W podglądzie szkieletowym przeraziła mnie ilość węzłów, w obiektach znaku. Bo trzeba dodać, że poszczególne kolory w znaku nie są scalone w jedną krzywą złożoną, są odrębnymi obiektami i krzywymi. Nie są też zgrupowane, chyba, że rozgrupowanie to efekt otwierania u mnie. W prezentowanej niżej literze E jest 117 węzłów (!?).
To jednak, co zobaczyłem w pliku „logo kontur”, przebiło wszystko. Po pierwsze, to nadal zbiór kilkunastu obiektów. Po drugie – łącznie 2468 węzłów(!) w wersji pionowej znaku i 2456 węzłów(!) w poziomej.
Po trzecie, brak zdecydowania co zrobić z babolem przy literze J, w jednej wersji jest, w drugiej brak.
Ciekawostką jest też fakt manipulowania grubością (za pomocą obrysu/konturu) i wysokością (ściśnięcie w dół) liter w słowie „miasto” w dwóch wersjach znaku. Poniżej śmieci pozostałe po pogrubieniu liter w wersji konturowej pionowej i poziomej.
Także w wypadku wersji czarno-białej nie mamy jednego obiektu a 14 obiektów w pionowej i 13 w poziomej.
Motyw graficzny. We wcześniejszym artykule napisałem o wrażeniu ruin:
„Znak z jednej strony akcentuje ważność doznania, z drugiej zawiera symboliczne, podobno, odniesienia do zabytków miejskich, ale na mnie sprawia to wrażenie raczej symbolicznych zabytkowych ruin i miał bym problem z określeniem jakich konkretnie w rzeczywistości.” http://alw.pl/olsnienie-jaroslaw/
I pozostaję, niestety, przy tym wrażeniu, tym bardziej po zobaczeniu motywu graficznego, jaki pojawia się w księdze.
Wniosek z powyższego wypływa jeden – na końcu musi być weryfikacja plików, dobrze jeśli przed upublicznieniem robiona a nie po.
A tak zupełnie na marginesie – rozbawił mnie sposób deprecjonowania mojej osoby, zaprezentowany, w wypowiedzi na sesji, przez kierownika zespołu projektowego p. Zbigniewa Chmielowskiego, który w jednym zdaniu określił mnie jako blogera-krytykanta i jednocześnie wyznał, że nie czytał mojego artykułu o znaku Jarosławia. Bomba. Pozamiatane. Tak trzymać. Z drugiej strony, szkoda, że nie czytał, może odniósł by się merytorycznie do przedstawionych tam wątpliwości. Ma okazję odnieść się teraz.
za nać pietruszki
25 lutego 2014Dostałem właśnie zaproszenie do złożenia oferty, na projekt. Sądząc po „undisclosed-recipients@” nie ja jeden i, mówiąc szczerze, po przeczytaniu załączników, zdębiałem, albo czegoś już nie rozumiem, kompletnie.
Co mnie zszokowało? By to wyjaśnić pozwolę sobie na spore cytaty, z zaznaczeniem na czerwono co pikantniejszych detali. Zacznijmy od cytatu wprowadzającego:
„Digital Economy Lab (DELab) został powołany przez Rektora Uniwersytetu Warszawskiego do prowadzenia prac w zakresie badań nad przemianami związanymi z rozwojem technologii informacyjno-komunikacyjnych i rozwiązaniami w zakresie efektywnego wykorzystania nowych technologii w gospodarce i społeczeństwie”.
Zacytowałem powyższe, bo być może cała reszta cytatów, którymi się posłużę, wynika właśnie z tych „badań nad przemianami związanymi z rozwojem technologii informacyjno-komunikacyjnych i rozwiązaniami w zakresie efektywnego wykorzystania nowych technologii w gospodarce i społeczeństwie”
A teraz konkrety, po kolei.
Co jest do roboty:
„I) Opis przedmiotu zamówienia
1) Logotyp wraz z księgą znaku DELab.
Logotyp będzie używany jako identyfikacja Digital Economy Lab. Będzie używany na materiałach promocyjnych DELab, na stronie internetowej, w dokumentach papierowych i elektronicznych oraz w publikacjach DELab.
2) Księga znaku powinna zawierać:
a) Logo i jego wersje: (kolor, monochromatyczna, itp.)
b) Logo z nazwą, warianty dopuszczalne i niedopuszczalne
c) Pole ochronne logo – określenie proporcji przestrzeni pustej wokół znaku
d) Budowa logo i jego proporcje
e) Kolorystyka logo i opis dla różnych przestrzeni barwnych
f) Zastosowanie tła pod logo – wersje dopuszczalne i niedopuszczalne
g) 10 projektów do wyboru Zamawiającego, Zamawiający zastrzega sobie prawo korekty przedstawionych projektów.”
Dodatkowe ukonkretnienie mamy w umowie wzorcowej:
„2. Strony ustalają, że Dzieło zostanie przekazane przez Wykonawcę w następujących formatach:
o EPS (CMYK i achromatyczny)
o JPG (RGB i achromatyczny)
o PANTON
I w rozdzielczości 300 dpi do podstaw: 12,5 cm oraz 2 cm.„
Pantone jako format… no ok. Wszystko jasne? Trochę roboty jest, tym bardziej, że nie wiadomo co się kryje za eufemistycznym określeniem „10 projektów do wyboru Zamawiającego”, przyjrzyjmy się zatem jak będzie oceniana oferta.
„Wykonawca usługi objętej niniejszym zapytaniem zostanie wybrany na podstawie kryteriów:
1. Cena /Ci/
Kryterium temu zostaje przypisana maksymalna liczba 80 punktów. Ilość punktów poszczególnym wykonawcom zostanie przydzielona wg poniższego wzoru:
cena najniższa
Ci = —————————– x 80 pkt.
cena oferty badanej
gdzie:
i – numer oferty badanej
Ci – liczba punktów za kryterium „cena” (oferty badanej)
Cena oferty badanej – cena (brutto) z formularza oferty badanej
Cena najniższa – cena (brutto) z formularza oferty z oferty z najniższą ceną spośród ofert podlegających ocenie.„
80 pkt. ze 100, to cena. Jeśli wydaje Ci się, że to szukanie taniego, jak najtańszego projektu, to tylko dlatego, że jeszcze nie wiesz wszystkiego. Drugim ważnym kryterium jest czas realizacji:
2. Termin Wykonania realizacji przedmiotu zamówienia /TWi/
Kryterium temu zostaje przypisana liczba punktów 0 lub 20,
20 punktów – termin wykonania 3 dni
0 punktów – termin wykonania 7 dni
3. Wybrana zostanie oferta o największej liczbie uzyskanych punktów, gdzie ostateczna ocena każdej oferty będzie wynikiem sumy wszystkich uzyskanych punktów tj:
Ilość punktów oferty badanej
Pi = Ci + TWi
gdzie:
i – numer oferty badanej
Pi – sumaryczna liczba punktów (oferty badanej)
Ci – liczba punktów za kryterium „cena” (oferty badanej)
TWi – liczba punktów za kryterium „termin wykonania”
VII. Terminy
1. Wymagany termin (okres) realizacji przedmiotu zamówienia: 3 lub 7 dni od dnia podpisania umowy.
2. Oferty proponujące dłuższy termin zostaną odrzucone.„
Mamy więc jakiś ogląd sytuacji – logo + księga znaku, za ciut więcej niż free, w tempie superekspresowym. Zabrakło Ci Drogi Czytelniku kryterium fachowości wykonania, estetyki, czy tym podobnych popierdułek? A komu to potrzebne? Ale to nie koniec, wbrew pozorom, ciekawych propozycji, ze strony Zamawiającego. Wiesz już co trzeba zrobić, za ile i w jakim tempie, dodam tylko, że płatność będzie po 30 dniach od wystawienia faktury, ale to w sumie drobiazg, bo teraz powinieneś dowiedzieć się jak Cię skroją przy prawach autorskich.
Przejdźmy zatem do wzorcowej umowy, na której treść zgadzasz się, chcesz czy nie, wysyłając ofertę:
„V. Złożenie oferty jest równoznaczne z akceptacją wzoru umowy załączonej do niniejszej dokumentacji, jako załącznik nr 1 do niniejszego zapytania.”
Na dzień dobry dostajesz obuchem:
„3. Wykonawca mocą niniejszej Umowy z dniem przekazania Dzieła Zamawiającemu przenosi na Zamawiającego autorskie prawa majątkowe do Dzieła i jego elementów składowych w tym do korzystania i rozporządzania Dziełem, w całości i we fragmentach, zarówno w formie animacji, jak i poszczególnych ujęć, także z innymi dziełami lub ich fragmentami, zarówno w ramach utworów audio-wizualnych (w wersji ukończonej lub nieukończonej) oraz w ramach innych utworów lub dzieł oraz samoistnie (jako samodzielnego utworu), wraz z wyłącznym prawem zezwalania na wykonywanie autorskiego prawa zależnego do Dzieła i jego elementów, w tym w szczególności z prawem do realizacji innych utworów, w tym utworów audiowizualnych, w zakresie i na polach eksploatacji określonych poniżej.”
Jak widać zanim wystawisz fakturę już pozbawiono Cię praw autorskich, o należnym, za owo przejście praw autorskich, honorarium nie wspomniano ani słowa. Nic to, będzie gorzej.
Nie będę cytował w całości rozwlekłych pól eksploatacji (ciekawe po co tak detalicznych?) podrzucam tylko mały fragment tychże:
„l) nadawanie za pośrednictwem satelity (sygnał kodowany i nie kodowany) wraz z prawem do retransmisji w ramach platform cyfrowych w systemach płatnych i bezpłatnych;
m) równoczesne i integralne nadawanie (reemitowanie) za pośrednictwem platform cyfrowych oraz/lub w sieciach kablowych;
n) równoczesne i integralne nadawanie (reemitowanie) przez inną organizację radiową bądź telewizyjną (m.in. za pośrednictwem platform cyfrowych oraz sieci kablowych, w jakimkolwiek systemie bądź technologii);
o) eksploatacja za pomocą technologii „pay-per-view” oraz „video on demand”, „near video no demand” i „video streaming”, blue-ray;
p) retransmisja w systemie xDSL (przewodowym lub bezprzewodowym oraz płatnym i bezpłatnym);”
Dziw bierze, że druku nie rozpisano bardziej szczegółowo, wymieniając wszystkie stosowane na świecie techniki, ale furda tam, najlepsze przed nami.
A oto wisienka tej umowy – zapis, który ewidentnie próbuje obejść obowiązujące Prawo Autorskie, w cwany sposób i na dodatek ze szkodą finansową dla twórcy:
„5. W przypadku wynalezienia nowego, nieznanego lub niestosowanego w momencie podpisania niniejszej umowy pola eksploatacji związanego z korzystaniem z Dzieła w zakresie określonym powyżej, Wykonawca udziela Zamawiającemu nieodwołalnie opcji na nabycie praw do rozporządzania i korzystania z Dzieła na tych nowo wykształconych polach eksploatacji – w ramach wynagrodzenia określonego niniejszą Umową. Nabycie przez Zamawiającego w/w praw na nowo wykształconych/powstałych polach eksploatacji następuje z chwilą złożenia przez Zamawiającego stosownego oświadczenia skierowanego do Wykonawcy na adres Wykonawcy określony w nagłówku umowy z chwilą nadania listu poleconego z takim oświadczeniem w polskim urzędzie pocztowym.”
Ciśnie się na usta precyzyjnie określenie, czym ten zapis jest, nie chciałbym jednak używać tu słów grubiańskich. No to jeszcze dobijmy to wieko trumny, ostatnim gwoździem:
„7. Udzielenie wyłącznego prawa zezwalania na wykonywanie praw zależnych do Dzieła w rozumieniu Umowy oznacza nieograniczone prawo Zamawiającego na wykonywanie zależnego prawa autorskiego w stosunku do Dzieła, jak też nieograniczone i wyłączne prawo zezwalania na wykonywanie zależnego prawa autorskiego w stosunku do Dzieła, w tym w ramach utworów i innych dzieł o których mowa w ust. 3 – na wszystkich polach eksploatacji wymienionych w Umowie. W szczególności Zamawiającemu przysługuje prawo wprowadzania, w ramach uprawnień przysługujących mu na podstawie niniejszego paragrafu wszelkich zmian, skrótów, przekształceń Dzieła w ramach innych dzieł lub poza nimi.”
Zostałeś goły i wesoły, nie masz nic, żadnych praw autorskich, oddałeś wszystko i to na wieki wieków. Amen.
Na koniec kwiatek-zagadka – Wykonawca „ma” czy „traci”:
„8. Za nieterminowe uregulowanie należności Wykonawca prawo do naliczenia odsetek w wysokości ustawowej.”
Ostatni cytat wydaje mi się dość przewrotny, w tym kontekście powyżej:
„Misją DELab jest zwiększenie wkładu nowych technologii informacyjno – komunikacyjnych we wzrost gospodarczy, i wzmocnienie dzięki nim spójności społecznej.”
Zaproszenie do złożenia oferty wysłało mi Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego, Sekcja Zamówień Publicznych.
Logo za nać pietruszki, bez prawa jej konsumpcji. Szukanie idioty czy „wzmacnianie spójności społecznej” na bazie ekonomicznego ubezwłasnowolnienia?
Ciekawe co na to Stowarzyszenie Twórców Grafiki Użytkowej?
Załącznki do poczytania, w całości, PDF:
zapytanie ofertowe DELab logo
umowa wzorcowa DELab logotyp
identyfikacja logo
Tagi: ICM kryteria księga znaku logo prawa autorskie Uniwersytet Warszawski
komentarzy 15