kontestacja i sprzątanie
17 kwietnia 2013Chyba ta nasza rzeczywistość staje się jakimś dziwnym matriksem. Okazuje się, że nie jest potrzebny zleceniodawca i jego strategie by powstało logo. Ba okazuje się też, że to nie jest sprawa zleceniodawcy tylko ogólnospołeczna. Mamy więc z jednej strony vox populi, który chce decydować o czymś, co do niego nie należy. Z drugiej strony tenże vox populi zwołuje pospolite ruszenie, by stworzyć swoje logo, do nie swojego przedsięwzięcia. Taka partyzantka, na wymuszenie. Chyba nam się role pomieszały zupełnie. Tym bardziej, że akurat tam gdzie ten vox populi byłby istotny i ma pole do popisu, to milczy, jak milczał choćby we Wrocławiu przed konkursem na znak ESK. Tam gdzie potrzebne a nawet niezbędne jest pospolite ruszenie, nikt się ruszać jakoś nie chce. Za to jak się mleko rozleje…
To co prawda tylko dwie akcje z ostatniego okresu, ale dość znaczące. Pierwsza grupa kontestuje logo Politechniki Gdańskiej, twierdząc, że wiedzą lepiej. Pewnie na zasadzie inż. Mamonia z Rejsu, że „najbardziej nam się podoba to, co znamy”, co prawda jeszcze nie zabrali się za projektowanie własnej wersji, która powinna obowiązywać.
Druga akcja dotyczy znaku Europejskiej Stolicy Kultury we Wrocławiu. Tu mamy już nie tylko kontestowanie, ale i inicjatywę oddolną, z projektowaniem. Nikt się specjalnie nie zastanawia po co ta partyzantka i co z niej wyniknie, ważne by się pokazać, że moje lepsze i to ja mam rację. Pytam po co?
Obserwuję takie działania nie pierwszy raz, ale też obserwuję efekty ich dalsze i przyznam, że każdą inicjatywę, każdego zleceniodawcy da się tą metodą uwalić. Żeby było śmieszniej nic nie zyskując w zamian. Z chaosu, a taki się tworzy, nie da się niczego dobrego zbudować, a na pewno nie da się zbudować przemyślanego i jednorodnego wizerunku takiej czy innej inicjatywy/imprezy/miasta. Nie mówię, że nie należy krytykować i kontestować wybory, ale jest pewna granica. Jeśli nam zależy i chcemy rzeczywiście wesprzeć cudze działania dla wspólnej satysfakcji, w którymś momencie trzeba się z tym wyborem, niekoniecznie nam pasującym, pogodzić i zacząć wspierać. Odrzucić „nasze” na rzecz wspólnego.
Na fejsbukowej stronie tej inicjatywy czytam:
Czy rzeczywiście to logo stwarza tę imprezę, czy tylko ją będzie znakowało? Oczywiście wyłącznie to drugie i żaden znak, sam w sobie, niczego w tej imprezie nie stworzy ani jej nie zastąpi. Autorzy jednak brną dalej:
Oj grubą szyją, grubo. No przepraszam, to cały entuzjazm z imprezy nagle jest konfrontowany, na grubą rurę, z „niejasnymi mechanizmami władzy” czyli czytaj „logo”. Wychodzi też na to, że „niejasne mechanizmy” występują zawsze gdy nam się znak nie podoba. No i jak to logo nie zmienią, to entuzjazm do imprezy upadnie? Toż to chore. Czy cała rola tego znaku ma się sprowadzać do podobania się mieszkańcom? Już efekt takiego podobania widzieliśmy, przy okazji Euro 2012 i logo Wrocławia miasta gospodarza.
Organizator twierdzi, że jest jeszcze czas na zmiany znaku, bo oczywiście odnosi się do roku 2016, tyle że to nie całkiem prawda. Znak musi zostać wprowadzony wraz z promocją imprezy, a ta się już rozpoczęła. Przy okazji warto przypomnieć horrendalną burzę o znak olimpiady w Londynie. Tygodniami toczyła się dyskusja, powstawały spontaniczne projekty i listy z żądaniami zmiany. I co? Organizator trwał przy swoim i impreza ani się nie zawaliła, ani źle wypadła, a logo, tak kontestowane, zapamiętali i nadal pamiętają wszyscy, w przeciwieństwie do np. znaku olimpiady w Atenach.
Zacząłem pisać ten tekst 24 marca, ale zastopowałem, ciekawy jak się wrocławska akcja rozwinie. No i rozwija się jak najbardziej, po miesiącu skrzykiwania się jest zespół i jury. Są też pomysły na debatowanie, jak ten dzisiejszy (16.04.2013), o znakach wrocławskich i ich ujednoliceniu.
Jest też badanie (sic!), po czasie, znaku, który wygrał konkurs oraz osobno wizerunku miasta Wrocławia. Mocno to spóźnione, oj mocno.
O ile pomysł ujednolicenia miałby sens w wypadku rozważania znaków promocyjnych miasta Wrocławia, nie imprezy tej (ESK) czy innej, to już ujednolicanie pod imprezę jest co najmniej dyskusyjne i dziwaczne, tym bardziej, że w to ujednolicanie wrzucono i herb miasta i herb Dolnego Śląska. Pomieszanie z poplątaniem i nieznajomość funkcji znaków? Impreza co prawda toczy się w mieście, ale rządzi się całkowicie różnymi prawami od promocji samego miasta, jest raczej do tej promocji dodatkiem, wiec już tu mamy nie całkowitą spójność. Herb z kolei ma swoje funkcje historyczne i oficjalne, więc kudy do logosa? No i ten herb całego Dolnego Śląska, nie wiadomo z jakiej okazji skoro to tylko Wrocław tą Europejską stolicą ma być. Ale idąc za logiką takiego zbioru – że Wrocław leży na Dolnym Śląsku, czemu brak tam i kolejnego herbu, Rzeczypospolitej, toż i Wrocław i Dolny Śląsk są jej częścią. I tak wylądowaliśmy w malinach równie patriotycznych jak te sprzedane w zatwierdzonym logo ESK.
Ujednolicanie ma sens jeśli 1/ znaków jest zbyt dużo, tu przesytu na razie nie widzę. 2/ do ujednolicenia można podejść praktycznie i logicznie, rozwiązać problem w pięć minut. Jest stary, znany, od wielu lat stosowany znak, wystarczy dopiąć logotyp i po ptokach. O tak.
Żadna to nowość, bo stary, ani żaden wielki patent, zrobił to już Lublin, nie kombinując. Ale zaletę ma to rozwiązanie ogromną: 1/wpasowuje się doskonale w temat, 2/ wzmacnia prowadzoną innymi kanałami od lat promocję i jej znany znak. Bo moim zdaniem rzecz nie polega na tworzeniu dziesiątków nowych znaków, chyba że dla wyrzucenia kasy, ale na zagospodarowaniu starego w nowym obszarze, a przede wszystkim wzmocnienia jednego przekazu wizualnego konsekwentnie.
Odnoszę wrażenie, że cała ta inicjatywa była by bardzo cenna na samym początku, w trakcie funkcjonowania poprzedniego znaku, podczas kandydowania miasta. Teraz jest to musztarda po obiedzie. Inicjatorzy niestety przegapili moment i próbują odzyskać straconą szansę nieco na siłę. Nie wróży to dobrze.
To co wyżej pisałem przed zapoznaniem się z manualem znaków Wrocławia i muszę stwierdzić, że jest dość to dzieło dziwaczne, moim zdaniem wymagające przemyślenia i oczyszczenia. Dziwaczne bo, de facto, operujące jakimiś dziwnymi sklejkami, z logotypem nad znakami, również herbem, i na dodatek obróconym o 90 stopni. To co zrobiono, w manualu, kwalifikuje się zresztą na osobny temat rozważań. To wymaga ewidentnych zmian, ale nie rewolucji a posprzątania i tu widzę ogromne pole do popisu, dla całej tej wrocławskiej inicjatywy.
Postawię na końcu pytanie zasadnicze – kto na tym zamieszaniu z logo ESK skorzysta? Jeśli przyjąć, że obecnie funkcjonują już dwa znaki ESK, stary i nowy, tworząc zamieszanie w komunikacie, to wejście kolejnego, trzeciego, stworzy najzwyczajniejszy chaos. I nie da się go uniknąć, choćby się wszyscy zapierali i modlili, bo nie stać miasta na jednorazową wymianę wszystkich starych nośników, z dnia na dzień. to także kwestie logistyczne. Nie stać nie tylko finansowo, ale i czasowo. Miasto nie Coca-Cola. Więc miasto, a zatem i impreza raczej nie skorzystają a stracą. Jedynym, w takim układzie, beneficjentem będą organizatorzy robiąc sobie dobry PR. Patrząc z ich punktu widzenia, projektantów, przyznaję im rację, znak jest niezły niestety nie do tej imprezy. Ale to co pisałem wyżej – czas minął i dla udanej imprezy, imprezy nie znaczka, trzeba się sprężyć i działać razem, nie w kontrze. Jak by bowiem nie patrzeć na całą tę sprawę, to nie znak będzie świadczył o tej imprezie a jej kontent, Znak będzie tylko znakiem i ani jotę więcej. Dlatego też sugeruję skupienie się raczej na znakach miasta z owego manualu i oczyszczenie go, pozostawiając herb i pokazany wyżej stary znak promocyjny miasta (pierwszy z zaprezentowanych wyżej).
Jako puenta komentarz pod jednym z wpisów o wspomnianych wyżej badaniach:
„Marcin M. Drews – A czy ktoś ma informację, kiedy będą konkursy na trzecie, czwarte i piąte logo? ;P”
design identyfikacja logo miasta
Tagi: 2016 ESK Europejska Stolica Kultury manual Wrocław znak
komentarzy 6
Europejska Stolica Kultury
19 maja 2008W Poznaniu nareszcie wykaraskali się z dwuetapowego konkursu na logo Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Pierwszy konkurs miał formułę otwartą i… nie spełnił wymagań. Drugi skierowano do profesjonalistów i jak wyjaśnił Maciej Frankiewicz, (wiceprezydent Poznania):
Tu najlepsza okazała się poznańska agencja Men at Work, która przygotowała naszym zdaniem najciekawszy projekt
Tomasz Hilt z Agencji Man at Work, cytat za money.pl, mówi tak:
Logo jest na tyle uniwersalne, by móc je odnieść do różnorodnych treści, jakie niesie za sobą projekt, a jednocześnie nawiązuje do symboli, które mają znaczenie dla poznaniaków, stąd koziołek i kolor niebieski
fotka z konferencji – Aleksander Bąk
Mnie się podoba, na pewno pozytywnie wyróżnia się w dotychczasowej konkurencji. Gdybym miał wybierać stolicę kultury, tylko po znaku, Poznań wygrywa. Na końcu dałem zestawienie znaków, dla porównania.
A co u konkurencji do miana Europejskiej Stolicy Kultury?
Warszawa aspiruje, jak zwykle. No i fajnie, z jednym zastrzeżeniem – zamiast działań mamy pozorowane ruchy. Było logo Młodoźeńca, zaprojektowane na tę okoliczność,
było, ale się zbyło. No to co, że było lepsze od nowego, że już warszawiacy je zaakceptowali? Kogo to interesuje. Nowe lubi się pokazać. Ciekawe czy, oprócz przytaczania negatywnych opinii z gazet, zrobiono jakies badania. Założę się że nie. Bo po co?
Nowa zarządzająca sprawami warszawskiej kandydatury postanowiła zabrać się ostro do roboty i… zmieniła logo. Amatorszczyzna.
Autorem tego symbolu „kultury” jest grupa artystyczna Twożywo, nb. laureat Paszportu Polityki 2006
Na stronie Urzędu Miasta czytam taki pasus:
Zarówno poprzednie logo, jak i film, były kontrowersyjne w swej wymowie i nie spotkały się z przychylnym odbiorem. Początkowa komunikacja wizualna została skrytykowana przez publicystów i mieszkańców Warszawy. Głównym celem zmiany logotypu było stworzenie pozytywnych symboli towarzyszących walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016.
Z kolei na na wp.pl Krzysztof Libel i Mariusz Sidorek opisują swój projekt następująco:
Projekt logotypu „WARSZAWA 2016 – EUROPEJSKA STOLICA KULTURY” w pewnym stopniu nawiązuje stylistycznie do złotego rozkwitu miasta w okresie międzywojnia. Symbolicznie w znaku zawarta jest falująca dynamika odzwierciedlająca żywiołowe tempo życia miasta, jego witalność i młodość. Rosnące litery akcentują to, że proces ciągłego rozwoju jest wpisany w specyfikę miasta. Zmienność koloru napisu podkreśla współegzystowanie różnorodności tradycji i pokoleń.
Ręce opadają. To już przestaje być śmieszne, całe to dorabianie dętobzdetnych ideologii. Rozumiem że twórca czymś się inspirował, na jakimś briefie pracował, wszystko ok, ale albo to widać, bez dopowiadania, albo nie. Jak nie widać, to żadna ideologia nie pomoże. Ja bardzo przepraszam, czy jak artysta zrobi kupę i nazwie ją różą, to ona natychmiast zacznie pięknie pachnieć?
Więcej o przemyślnych działaniach pozorowanych zmianą logo na infowarszawa.pl
Konkurencja razem
A skoro wracam do tematu, pisałem o tym w listopadzie ub. roku, warto raz jeszcze pokazać konkurencję, bez Szczecina gdzie jeszcze myślą co zrobić:
A propos Gdańska, i jego logo Europejskiej stolicy Kultury, trafiłem, nieco spóźniony, na blog Tomasza Topy. Pozwolę sobie zacytować wypowiedź Anny Czekanowicz, z-cy dyrektora biura prezydenta Gdańska ds. kultury, sportu i promocji. uzasadniającą wybór projektu autorstwa Moniki Krause.
Głównym kryterium wyboru była wyrazistość artystyczna, a nagrodzona praca nie tylko jest ciekawa kolorystycznie, ale przede wszystkim pobudza wyobraźnię.
No moją pobudziło nad wyraz, na wszelki wypadek zmilczę Szczególnie owa koga przypominajaca nocnik.
Warto poczytać całą notkę, bo autor pokazuje i komentuje także inne trójmiejskie znaki. Więcej zaś o wrażeniach jakie wywarł projekt na forum.rzeczy.net
——-
Źródła Poznań:
2016poznan.pl
tutej.pl
money.pl
epoznan.pl
radiomerkury.pl
goldenline.pl
Źródła Warszawa:
Agnieszka Kowalska i Izabella Szymańska – „Logo za logo”, Gazeta Wyborcza,Stołeczna,10-11.05.2008