Spamuj mnie , ach spamuj…
17 czerwca 2006Jak wszyscy walczę ze spamem, czyli niechcianymi śmieciami mailowymi Walka trwa, providerzy usłużnie zwiększają nam konta, by obsłużyć coraz większy napływ tegoż śmiecia, oferując jednocześnie filtry antyspamowe, ale nic nie pomaga. Dzienna dawka kasowania, u mnie, miewa wzloty do 300 takich maili, co to bez czytania kosz. Sam staram się nie uprawiać żadnego wysyłania ofert bez zaproszenia, szanując czas i nerwy innych chciałbym by i moje szanowano. Zresztą ta zasada, szanuj innych jak siebie, chyba powinna być normą nie tylko w biznesie. Tak, jak dbałości o klienta, nie należy mylić z nachalnością wobec niego.
Wstęp przydługi więc przejdę do konkretu, oto pomysł młodej bizneswomen na zdobycie klientów:
Krok 1. mail z ofertą do firmy N, nie zareagowali, znaczy nie czytali, więc…
Krok 2. mail z ofertą do firmy N, nie zareagowali, znaczy nie czytali, więc…
Krok. 3. mail z ofertą do firmy N, nie zareagowali, znaczy nie czytali, więc…
Krok 4. mail z ofertą do firmy N, nie zareagowali, znaczy nie czytali. 4 raz i nic? …, no to…
Krok 5. dzwonimy do firmy N dlaczego nie czytali, odczekujemy, a jak nic, to…
Krok 6. Osobiście wybieramy się na rozmowę do firmy N, w sprawie tejże przesylanej oferty.
Pomysł powyższy zaczerpnąłem z forum biznesowego, gdzie nosił dumny tytuł „paradoks spamu”.Gdzie ten paradoks? za diabła nie wiem. Za to idealny pomysł na molestowanie klienta, aby go stracić na bank. Kryj się, kto może. Choć niektórzy ponoć lubią molestowanie, ale to raczej nie w tej akurat dziedzinie. Potrafię sobie nawet wyobrazić ciąg dalszy, czyli:
Krok 7. Błyskawiczna ewakuacja, w trosce o bezpieczeństwo wlasne.