okładkowe zaskoczenie
8 lipca 2015W zeszłym roku wpadłem na pomysł zebrania swoich tekstów o logo i wizerunku w książkę, wybranych oczywiście z założoną tezą przydatności dla obu stron barykady, czyli zamawiających i wykonawców (czytaj projektantów). Ma to być swoisty poradnik, który poradnikiem nie całkiem jest. Nie będzie tam porad typu „jak w pięć minut zrobić genialne logo i zarobić na nim w kolejne 5 minut milion”. Nie będzie też porady jak zrobić logo, które samo z siebie działa cuda, ani porady jak zrobić logo by przetrwało 200 lat. Będą za to odpowiedzi dlaczego to jest nie realne. Wybrałem takie teksty, które omawiają nie tyle daną sytuację lub projekt a pokazują jakiś problem szerzej, przy okazji, na który warto zwrócić uwagę. Czy taka formuła się sprawdzi? Zobaczymy. Na razie siedzę poprawiam, dopisuję, grupuję w tematy, choć to pogrupowanie będzie nieco iluzoryczne, bo czasem materiał dobry do kilku tematów.
Przy okazji tej pracy nad książką, planowaną jako ebook, wybrałem tytuł i siadłem do szkicu okładki. Tytuł jest, jak to ktoś określił, może nieco zaskakujący – po co Ci logo?. To tytuł zaczerpnięty z jednego z moich artykułów i wbrew pozorom nie ma on nic wspólnego z hasłem „no logo” Naomi Klein. Odpowiedź, na to tytułowe pytanie, a raczej odpowiedź po co to pytanie, będzie w książce. A wracając do okładki i tegoż tytułu, postanowiłem go przetestować na nośność, pokazując szkic okładki na Facebooku. Szkic był, przyznaję się, nieco odjechany i prowokujący do poprawek, z premedytacją, by przyciągnąć uwagę. Sporo jest zatem komentarzy, za które bardzo dziękuję, nawet znalazł się jeden oburzony, że nie przyjmuję krytyki, zresztą sami poczytajcie komentarze pod postem na Fejsie.
Zaskoczyło mnie bardzo mile zainteresowanie, tym moim postem. Przyznam nie spodziewałem się aż tylu oglądających, lajkujących i komentujących. Rekord jaki padł przy okazji tematu sprężynki został przebity. Bardzo to miłe i łechtające ego. Test wypadł pozytywnie, jak oceniam, i postanowiłem pokazać drugi szkic, tym razem właściwego pomysłu na okładkę. I tu także miłe zaskoczenie ilością komentujących i oglądających. Zobaczcie jak to wyglądało dla obu postów dzisiaj (8 lipca) rano.
Kolejnym zaskoczeniem zaś był zasięg postów osiągnięty na FB. Niby nic a cieszy.
Mam nadzieję, że takim zainteresowaniem, jak opisane wyżej, będzie się cieszyła sama książka, jak już ją opublikuję.
No to wracam do poprawiania zebranego materiału na książkę, ebook, tak by zdążyć na zaplanowany termin końca lipca. Myślę już także nad ceną i tu mam pewną zagwozdkę – dać normalnie czyli ok 30,-, tanio rzędu 15,-, czy za cenę która ponoć działa cuda 9,99? Jak sądzicie?
A z okładką pewnie jeszcze wrócę, może pojawi się jeszcze inny pomysł i wtedy trzeba będzie coś zdecydować, może wtedy dam je pod głosowanie vox populi z nagrodą.
Podobne artykuły
Bardzo interesująca propozycja ale.To nie takie proste u nas, jak się wydaje. By taka opcja była możliwa musiałbym mieć firmę, a nie mam, w wydawnictwie też nie ma takiej możliwości.
Moim zdaniem 9,99 zł – i nie ze względu na to, że jest to najniższa z proponowanych kwot, ale dlatego że dziewiątki potrafiły i potrafią nadal wspomniane cuda. Wiadomo przecież że często niższy koszt w rezultacie generuje wyższe zyski :) Jak to niektóre poradniki piszą, -1 grosz potrafi podnieść zyski o 15%. Podobno pozytywny wpływ na podjęcie decyzji przez klienta ma też cena z końcówką ,50. Pozdrawiam
cena powinna zależeć od objętości :) ale raczej w (odpowiadającej objętości i jakości) cenie obiadu :) no i oczywiście z magiczną końcówką …,99
Panie Andrzeju, może spróbować rozwiązania „Zapłać ile chcesz”? Pozdrawiam