logo heraldyczne cz. 2

21 lutego 2021

Drugi głos w temacie „logo heraldycznego” należy do projektanta Marcina Wolnego ze Studia Otwartego, które realizowało cytowane przeze mnie znaki Rybnika, Wadowic i Skawiny.


Marcin Wolny

Herb czy logo?

W kwestii „logo heraldycznego” zacznę nieco szerzej, od kwestii „herb czy logo?” w terytorialnej identyfikacji wizualnej (i brandingu, czy też marketingu terytorialnym). Otóż wychodzimy w Studio Otwartym z założenia, że miasta, gminy czy województwa to nie towary na sprzedaż, lecz miejsca gdzie mieszkają ludzie. Owszem, są (albo mogą być) markami i potrzebują symboli. Jednak w pierwszej kolejności są to symbole wspólnotowe, czyli herby – które już mają. Dlatego, zamiast dodawać do zabałaganionej polskiej przestrzeni publicznej kolejne „loga promocyjne”, trzeba zadbać żeby herby były dobre jakościowo i nadawały się do codziennego użytku.

Zanim przejdę dalej, jedno zastrzeżenie: piszę o użyciu herbów wprost, a nie o przypadkach, gdy herb ulega mocnej reinterpretacji i zostaje sprowadzony do impresji heraldycznej (jak np. „heraldyzujące” logo Słupska). Jak daleko posunięta może być ta interpretacja by herb był nadal herbem a nie logo – pozostawię kwestią otwartą, skupiając się na używaniu herbów w jak najmniej zmienionej formie w identyfikacji wizualnej.

Staramy się nasze przekonanie wcielać w życie, projektując terytorialne identyfikacje wizualne w oparciu o herby. Jak się okazało – bywa to bardzo trudne i często kończy się „ekwilibrystyką” formalną, kiedy zamiast tak jak byśmy chcieli, użyć herbu, musimy użyć… No właśnie, czego? „Logo heraldycznego”? Ratujemy się określeniem „wersja użytkowa herbu”, natomiast żadne z tych sformułowań nie jest zbyt szczęśliwe. Najlepiej byłoby pisać i mówić „herb”, ale rzadko się da – z różnych względów.

W Wadowicach – byliśmy na dobrej drodze do przeprojektowania herbu na prawidłowy heraldycznie i historycznie, ale wybuchła z tego powodu taka polityczna awantura, że władze miasta się z tego wycofały. Więc Wadowice mają „logo heraldyczne” – heraldycznie bardziej prawidłowe niż (nigdy nie zatwierdzony przez Komisję Heraldyczną) herb. W Rybniku – też były twarde argumenty za zmianą oficjalnego herbu (jest kilka innych herbów z identycznym rysunkiem szczupaka, a rysunek powinien być unikalny, o ryzyku, że rybnicki herb to plagiat już nie wspomnę). Tu włodarze, pomni przypadku Wadowic, uznali że nie ma co na razie ruszać tematu, trzeba zrobić miejski system identyfikacji wizualnej a potem się zastanowić. SIW się udał, więc mam nadzieję, że sprawa będzie miała ciąg dalszy.

Kwestia „logo heraldycznego” wynika w dużej mierze z tego, jak skonstruowane są wymagania instytucji, która zawiaduje powstawaniem herbów terytorialnych: Komisji Heraldycznej przy MSWiA – Zasady tworzenia herbów, flag, sztandarów i pieczeci jednostek samorządu terytorialnego w Polsce. Co do zasady – wprowadzenie takich regulacji jest słuszne, bo zmierza do stworzenia swego rodzaju systemu wizualnego o określonych ramach. Regulacje to obejmują m.in.:

„tarcza późnogotycka, zaokrąglona u dołu (tzw. hiszpańska). W uzasadnionych przypadkach inna poprawnie wykreślona tarcza. Tarcza ograniczona jednolitą, czarną linią konturową”.

Niestety proporcje tarczy nie są już podane;

„barwy stosowane w heraldyce to: dwa metale (złoto/żółta, srebro/biała) i cztery tynktury (czerwona, błękitna, zielona i czarna).

Tu znów – kolory nie są sprecyzowane w ramach żadnego współczesnego standardu kolorystycznego (choć być może to, że gama pozwala na swobodną interpretację jest akurat zaletą – bo pozwala na indywidualizację przez użycie różnych odcieni tych kolorów). Teraz – jest to niejednoznaczne i subiektywne: Komisja może po prostu uznać że to „nie ten” odcień, np. błękitu;

„Wszystkie godła powinny być obwiedzione czarną linią konturową jednakowej grubości, cieńszą niż kontur tarczy.”

Wprawdzie intencja znów zrozumiała – dzięki temu rysunek ma być jednoznaczny i wyraźny. Natomiast założenie to nie wytrzymało próby czasu, tym bardziej że jest egzekwowane przez Komisję Heraldyczną bardzo dosłownie – wśród heraldyków krąży historia, jak Komisja odrzuciła projekt herbu, w którym łodygi roślin były narysowane jedną linią – i nakazała użycie zielonej linii obwiedzionej z obu stron czarną. Tak narysowanych symboli nie sposób pomniejszać bez utraty czytelności i jakości, np. do użyć ekranowych. Trudno umieścić je choćby w nagłówku strony internetowej, o faviconie już nie wspominając. Siłą rzeczy trzeba je upraszczać, a wtedy – w świetle zaleceń formalnych – przestają być herbami.

Dochodzi tu jeszcze jedna rzecz. Większość herbów miast i gmin to efekt pożal się Boże „digitalizacji” z przełomu XX i XXI wieku, wykonywanej często z bardzo niską jakością – graficzną i techniczną. O ile historycznie Polska, oględnie rzecz ujmując, nigdy nie była światowym liderem w sztukach plastycznych, w tym w heraldyce, o tyle te zabiegi dodatkowo spowodowały wprowadzenie do przestrzeni publicznej wielu potworków. Nawet jeśli niekiedy poprawnych od strony symbolicznej, to po prostu brzydkich i nieczytelnych.

herby Gorlic, Wadowic i Iławy

herby Gorlic, Wadowic i Iławy

Stąd współczesna potrzeba upraszczania herbów, której nie przewidzieli twórcy wspomnianych założeń. A skoro nie da się tego wykonać zgodnie z w/w zasadami – bo wtedy formalnie przestają być herbami – to powstają „loga heraldyczne”.

Najlepiej jak dotąd wyszła z tego dr Barbara Widłak, autorka świetnej, niestety nieużywanej przez miasto identyfikacji wizualnej Krakowa, opartej o opracowany przez nią herb miejski (pobierz PDF). Otóż przygotowała odmianę użytkową herbu w oparciu o wersję pieczętną symbolu miasta, gdzie dopuszczalne jest uproszczenie rysunku. Tak więc formalnie nadal mamy do czynienia z herbem, a przy tym na tyle dobrze skonstruowanym, by używać go na co dzień. Trochę ekwilibrystyka na poziomie definicji, ale jest sensowna i rozwiązuje problem.

herb Krakowa, proj. Barbara Widłak

herb Krakowa, proj. Barbara Widłak

Tej samej metodyki użyliśmy w projekcie dla Skawiny (zobacz projekt Skawina), dzięki temu, że władze miasta i gminy były otwarte na „dogłębne” porządki i zdecydowały się na przeprowadzenie procedury zmiany projektu graficznego herbu – łącznie z opinią Komisji Heraldycznej, zatwierdzeniem przez MSWiA i uchwałą rady miejskiej (o spotkaniach z radnymi i tłumaczeniu im dlaczego w herbie potrzebne są zmiany napiszę kiedyś thriller). Projektując herb od początku – mogliśmy uwzględnić jego codzienne zastosowanie, przygotowanie do pomniejszeń itp.

herb Skawiny, proj. Studio Otwarte

herb Skawiny, proj. Studio Otwarte

Reasumując – powstawanie uproszczonych symboli heraldycznych – „logo heraldycznych”, które formalnie nie są herbami, to de facto „obchodzenie” obowiązujących regulacji, które z kolei nie wytrzymały próby czasu i zamiast ułatwiać życie – tworzą niepotrzebne ograniczenia. Warto też dodać coś o trybie działania Komisji Heraldycznej, bo dopełnia obrazu sytuacji. Otóż ta zbiera się co kilka miesięcy – i w takim trybie odpowiada na złożone wnioski. Dotyczy to też uwag i poprawek, które są przez nią wnoszone praktycznie zawsze. Tak więc przeprowadzenie procedury zaopiniowania herbu trwa zwykle około roku (jak dobrze pójdzie). Symbol ważny, godzien nabożnego namysłu, natomiast nijak się to nie ma do trybu prac nad identyfikacjami wizualnymi – bo te zwykle rozłożone są na kilka miesięcy. Nietrudno więc zrozumieć samorządowców i projektantów, że bronią się przed tą procedurą rękami i nogami – i starają się ją obejść.

Co z tym zrobić? Zgadzam się, że w składzie Komisji Heraldycznej powinni zasiadać nie tylko, jak teraz, historycy i samorządowcy, ale również fachowcy od identyfikacji wizualnej. Uważam też, że regulacje dotyczące tworzenia herbów wymagają aktualizacji. Z jednej strony – doprecyzowania (choćby o ustalone proporcje tarczy herbowej i specyfikację kolorów), z drugiej – powinny być uproszczone lub mniej restrykcyjne, co dotyczy wspomnianego wymogu obwodzenia wszystkiego czarną kreską, jak w dziecięcej kolorowance.

Na pewno zarówno regulacje, jak i sposób działania Komisji to „wysoki próg” utrudniający wprowadzenie miejskie herbów do powszechnego użycia. Oraz jeden z powodów dla którego mnożą się „loga miast”, najczęściej zupełnie tym miastom niepotrzebne.


Przeczytaj pozostałe głosy na ten temat:

logo heraldyczne cz.1, Andrzej-Ludwik Włoszczyński, projektant
logo heraldyczne cz. 3, Piotr Dzik, pracownik naukowy ASP w Katowicach


[…] Kolejny głos w temacie, w części drugiej, oddaję Marcinowi Wolnemu, projektantowi ze Studia Otwartego, które realizowało cytowane przeze mnie wyżej znaki Rybnika, Wadowic i Skawiny. […]

[…] logo heraldyczne cz.2, Marcin Wolny, Studio Otwarte, projektant […]

Konrad:

Uważam, że propozycja Pani B. Widłak jest świetna. Nie rozumiem dlaczego Kraków używa jakichś kamieni ułożonych w kwadrat. Drażni mnie to codziennie gdy wychodzę na spacer ;)

*imię

*e-mail

strona

napisz komentarz

*

 
    • Translate to:

  • Nowe

  • Tematy

  • Tagi