Greenpeace kontra BP
25 maja 2010Greenpeace zaatakowało BP, obarczając winą za wyciek ropy ze zniszczonej platformy wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej i spowodowanie katastrofy ekologicznej.
Atak jest dość dobrze przemyślanym… kopem w najczulsze miejsce, czyli w znak marki BP. Akcja, a właściwie konkurs „Redesign BP’s logo”, trwa i chyba nadwyręży ciężko budowany wizerunek BP, jako marki ekologicznej. Poniżej jedna z propozycji.
żródło: design tagebuch, greenpeace. org.uk
Podobne artykuły
Jestem ciekaw czy jacyś znani projektanci będą na tyle odważni żeby wystartować w konkursie.
Swoją drogą myślę, że pomysł Greenpeace to niezły wytrych do świadomości ludzkiej tak jak Endi zauważył.
A każda marka która robi coś nie(z)godnego ze swoją misją moim zdaniem zasługuje na taki redesign ;)
Ba, o tym czy wzięli udział możemy się nie dowiedzieć skoro podają ksywki. Z drugiej strony znani mogą nie chcieć się podkładać jakby nie było wielkiemu koncernowi lub zabawa ich nie bawi… po prostu :)
Korzystając z okazji, chciałem zapytać, czy posiada Pan wiedzę prawną na temat wykorzystywania w taki sposób chronionych znaków, a i legalności takowych konkursów? To samo dotyczy strony www z ogromną ilością prześmiewczych logo, do której podawałem Panu link pod innym wpisem… Sam, popełniłem sporo „antyaranżacji”, ale nie chciałbym popełnić kiedyś przestępstwa…;-) Swoją drogą, muszę także sam poszperać i przeanalizować ustawy… Pewnie orzech będzie trudny do zgryzienia, jak to z inspiracjami i płynnymi granicami w sztuce…
Z jednej strony mamy zapewne mocne obwarowania prawne, ale z drugiej wolność słowa, rzekłbym artystyczną… Zdaję sobie sprawę, że istnieją pewne granice, których nie powinno się przekraczać, jednak jestem zwolennikiem pełnej wolności twórcy. Szczególnie tego, który aranżuje znaki w słusznej sprawie… Pani Nieznalska na ten przykład, została uniewinniona. Wiem, że porównanie nie jest zbyt trafne, ale przywołuję je, żeby podkreślić, iż dorośli, dojrzali ludzie, powinni nie mieć problemów z odbiorem nawet najbardziej kontrowersyjnej sztuki. Co Pan o tym myśli?
Zapytam jeszcze, czy Pan także miał i może ma jakieś pomysły takich „antyznaków”, a być może nigdy Pan o nich nie wspominał? Hę? ;-) Pzdr
Hm… trudne pytanie Endi, bo każdy przypadek jest inny. Generalnie dozwolony jest pastisz, ale jak sam wiesz granica jest cienka. W tym wypadku mamy krytykę poczynań koncernu przez pastisz, wytykanie mu niespójności wizji firmy z realiami, mające pokrycie w faktach. Jasne że tego typu pastisze uderzają w wizerunek firmy, ale każda krytyka, uzasadniona czy nie w niego uderza i firmy starają się przed tym bronić, co nie znaczy że mogą wszystko. Każdy ma prawo do krytyki, zatem twórca też, a sposób jej wyrażania jest adekwatny do jego warsztatu. Nie widzę w tym nic złego, co nie znaczy że popieram każde kombinowanie cudzym znakiem.
Piszesz:
Z jednej strony mamy zapewne mocne obwarowania prawne, ale z drugiej wolność słowa, rzekłbym artystyczną… Zdaję sobie sprawę, że istnieją pewne granice, których nie powinno się przekraczać, jednak jestem zwolennikiem pełnej wolności twórcy.
a co to znaczy pełna wolność twórcy? Nigdy twórcy, i nie tylko oni, nie mieli pełnej wolności, i nic nie wskazuje by to się zmieniło. Pełna wolność to anarchia, a my żyjemy jednak w unormowanym tak czy inaczej świecie, ze swoimi prawami, kanonami, tabu i co tam jeszcze kto chce, także indywidualnym obwarowaniem naszym wychowaniem, kulturą i doświadczeniem.
Pani Nieznalska na ten przykład, została uniewinniona. Wiem, że porównanie nie jest zbyt trafne, ale przywołuję je, żeby podkreślić, iż dorośli, dojrzali ludzie, powinni nie mieć problemów z odbiorem nawet najbardziej kontrowersyjnej sztuki. Co Pan o tym myśli?
Myślę że dorośli ludzie nie powinni mieć także oporów przed innością, rozumieć to co czytają i jeszcze parę innych rzeczy powinni….
Zapytam jeszcze, czy Pan także miał i może ma jakieś pomysły takich „antyznaków”, a być może nigdy Pan o nich nie wspominał? Hę? ;-)
Po pierwsze nie nazywałbym tego „antyznakami”, bo to jednak znaki są, tylko z innym celem oddziaływania. Kilka takich popełniłem, sobie a muzom, i leżą w szufladzie, i niech tak zostanie. Do prześmiewania i kpiny wolę rysunek satyryczny.
Podoba mi się ta interpretacja, bo nie ingeruje zbytnio w samą konstrukcję znaku, ale kolorystykę, która jest wybitnie „gówniana”, co dobrze oddaje emocje autorów znaku. Cieknie ropa, że aż „miło”…
Mnie takie akcje cieszą, bo są odzwierciedleniem coraz większej świadomości społecznej…