Co może projektant logo…
22 czerwca 2006Zadzwonił do mnie „stary” klient, od czasu do czasu rozmawiamy, dywagując na tematy różne. – Pan to widział? Podesłałem właśnie link, koniecznie niech Pan to zobaczy. Wnosząc z głosu był lekko podniecony i zirytowany, czymś co zobaczył. Zajrzałem na podaną stronę i przestałem się dziwić jego podnieceniu. Nie dalej jak 4 dni wcześniej rozmawialiśmy o wizerunku firmy na przykładzie jej strony www, jaki nią buduje lub niszczy, o prawidłowym eksponowaniu logo itp. To co mi zaprezentował było naturalnie przykładem paskudnie negatywnym, no ale.. – Co ja mogę jako projektant Panie Staszku? Nic. Dzieło zrobione oddane, prawa przekazane. – Ależ to horrendum. – Wiem.
To co mogłem zrobić zrobiłem już dawno, pisząc tekst o posługiwaniu się znakiem firmowym na www, na konkretnym zresztą przykładzie pokazałem błędy, tekst jest dostępny na mojej stronie, ku rozwadze – vide http://e-alw.com/varia22.html . Co można zrobić więcej? Nic. Nie zmuszę Klienta do tego by zamawiał projekt logo + Księgę Znaku, koszt dodatkowy, nie zmuszę także by każde posunięcie konsultował ze mną. Choć, przyznam, wielu konsultuje swoje newralgiczne posunięcia. Nawet jeśli zamawia razem z Księgą, to i tak nie mam wpływu na to czy wogóle ją stosuje. Odpukać, stosują. Prawem klienta jest wykorzystanie mojej pracy w sposób dowolny, może ją schować do szuflady albo odwrócić do góry nogami. Jego prawo, jako właściciela. Mnie pozostaje nuta żalu, że tak wyszło, i nadzieja – jednak coraz większa liczba klientów zauważa potrzebę całościowego, jednorodnego podejścia do własnego wizerunku..