zła czerwień

27 listopada 2015

Dochodzę do wniosku, po przeczytaniu o modowej wpadce Prezydenta, że część komentatorów odleciała totalnie w kosmos. Po przeczytaniu komentarzy „ekspertów” modowych, dyplomatycznych i tych od wszystkiego okazuje się, że noszenie koszulki z małą flagą biało-czerwoną to wpadka, ba, ogromna wpadka, żeby nie powiedzieć skandal dyplomatyczny. Bo nie ta firma wyprodukowała co powinna.

„- W tym, że prezydent promuje polską markę nie ma nic zdrożnego. Robią tak wszyscy – wyjaśnia ekspert do spraw protokołu dyplomatycznego dr Janusz Sibora. – Jednak w tym konkretnym przypadku to niesłychane faux pas. „

Firma nazywa się Red is Bad i produkuje tzw. odzież patriotyczną. Czyli w sumie afera o metkę. Tylko skoro tak, to jak rozumiem teraz będzie przyglądanie się metkom każdej z części prezydenckiego ubioru i zależnie od kierunku wyjazdu Pana Prezydenta dorabianie ideolo. Poziom absurdu sięga zenitu. Nie od rzeczy jest też wspomnieć, iż ten sugerowany przez Siborę przepływ informacji na ten temat, z ambasady Chin, wygląda mi na zwyczajne zagranie pod hasłem – my podłożymy świnię (czytaj wskażemy na metkę) a oni będą wiedzieli co zrobić.

Argumentacja z metką to jedno, argumentacja, iż jest to ulubiony producent zadymiarzy i skrajnej prawicy, to kolejny fistaszek.

„- Red is Bad jedna z ulubionych marek zadymiaczy, neofaszystów i ksenofobów – czytamy na profilu znanego dziennikarza modowego Michała Zaczyńskiego.”

Oczywiście to powyższe stwierdzenie nie jest ani na jotę ksenofobiczne, ani na jotę jednostronne i wynikające z oglądania świata przez dziurkę w metce. Jak rozumiem niewskazane jest także noszenie dresu, prywatnie, bo dresiarze, jeżdżenie BMW, bo wiadomo kto tą marką jeździ itp. itd. Jak to się kiedyś mawiało „jak chcesz uderzyć psa, to kij się zawsze znajdzie”. Swoją drogą ciekawe co by wyszło po sprawdzeniu metek u pana eksperta modowego.

Co prawda nazwa firmy Red is Bad, jak dla mnie, jest nieco groteskowa. Bo to z jednej strony mamy zacięcie na towar patriotyczny, szyty w Polsce i dla Polaków, a z drugiej to angliczenie w nazwie. Powiem więcej, jest groteskowa, bo to ambitne stwierdzenie w nazwie przede wszystkim uderza w nasze barwy narodowe, dekompletując je, co doskonale zilustrował na FB Yrizona – Akuszerowie Nowej Ery. Czyli zaprzeczenie sobie.

red is bad

Oczywiście wiem co pomysłodawca miał na myśli, tak jak piszący o modowym skandalu doskonale wiedzą, iż chodziło o koszulkę z polskimi barwami, nie forowanie nazwy firmy przez Prezydenta. Dla mnie jednak „red” oznacza czerwień, kolor, każdą czerwień, a więc nie tylko chińską ale i polską. A koszulki kupuję gdy mi się podobają, metka jest totalnie bez znaczenia, wyłączając przepis o praniu.

Zakiwaliśmy się w tych niuansach metkowych tak bardzo, że już poza nimi nic świata nie widać.


 
    • Translate to:

  • Nowe

  • Tematy

  • Tagi