zagoniony zając
21 września 2018Tendencja, czy może raczej trend, literniczego rozgrywania znaków firmowych przypomina mi coraz bardziej chińskie uniformy okresu rewolucji kulturalnej. Jeden nieomal krój z detalami tak minimalnymi, że wie o nich jedynie twórca uniformu – lekko nie ten odcień, kawałek szwu szarą a nie czarną nicią, nie zapięty guzik etc. Dziwnie zmierza to w takim właśnie kierunku i za chwilę okaże się, że tak naprawdę znakiem firmowym jest kilka liter obojętnie jakim krojem pisanych, bez dedykowanego tła. Wrócimy do korzeni, gdzie ważna była nazwa a nie jej zapis czy symbolika sygnetów, już całkowicie zbędnych. Z natłoku piktogramów wrócimy do czytania i wygrywać będą ci umiejący sylabizować. A może to jest właśnie cel jaki sobie projektanci tej fali stawiają – walka z analfabetyzmem wtórnym?
Z drugiej strony obudowuje się taki minimalistyczny przekaz całą ferią doznań wzrokowych tworząc styl marki. I tu już nie ma zmiłuj, nie wystarczy podświadome zakodowanie w pamięci jakiegoś znaczka, trzeba czytać i zapamiętywać konteksty. Miliony detali zaśmiecających szare komórki, zagracone jak garaż domorosłego amatora czterech kółek – od słoików po wekach po złamaną śrubkę, bo wszystko się przyda.
A mózg międli i próbuje znaleźć tę podkładkę nietypową, co na bank musi być a nie można znaleźć. Międli i rozmywa te wszystkie kolorystyczne niuanse, nakłada i międląc zlewa w czarną plamę. A plama, jak czarna dziura tężeje, rośnie, zasysa i pokazuje nicość naszych wysiłków.
Z kosmosu mliardów znaków, piktogramów, ikon wracamy do alfabetu z jedynie 32 literami, ale ileż to daje możliwych kombinacji ich zestawienia. Znowu kosmos nieogarniony. I tak jak niewprawne, nieuzbrojone oko widzi świetliste punkciki, jedne większe, drugie ciut mniejsze, ale w sumie takie same. niewyróżnialne i nieodróżnialne. Utkane na tej białej czy czarnej apli zdawać by się mogło bez sensu i jedynie dla podniety poetów. Nie ogarniesz i nawet nie próbujesz, bo po co.
Wszystko już było, jak mawiał Ben Akiba. W miliardach projektów na tym bożym świecie przerobiono już wszystko lub prawie wszystko. Kształty i przebiegi krzywych zaczynają się powielać, z dostępnej skali kolorystycznej nie da się już wycisnąć nic odkrywczego, nawet czerń już jest najczarniejsza z czarnych. A każdy nowy dzień wita nas nowymi dokonaniami projektowymi, powstającymi z szybkością najnowocześniejszej linii produkcyjnej prezerwatyw. Miliony osłonek dziennie na nowe firmy, towary, inicjatywy i co tam da się tylko zaznakować. Część pęknie przy pierwszym użyciu, normalne.
A kreatywność mamy w genach, tak twierdzą specjaliści od ewolucji, zatem wystarczy ta drobina kreatywności plus narzędzia, komputer, oprogramowanie, i jesteśmy artystami, projektantami nowych osłonek, także tych powodujących ciąże niechciane i najzupełniej przypadkowe, pomimo ich wcześniactwa i ułomności wynikającej ze zwyczajnego chciejstwa a niemożności, połączonego z podkradaniem cudzych łakoci. Bo kto powiedział, że kreatywność to jedynie własna praca i przemyślenia? można przecież kreatywnie kraść. A kto sprawdzi w lesie z miliardem drzew czy się gdzie gałązki nie wycięło, a jak sprawdzi to mu pokażemy inne gałązki też urzezane. I co. puszcza zginie przez tę jedną naszą urzezaną witkę?
Z trendami jest jak z morzem, wrzucisz kamień kręgi się rozchodzą, im ciekawszy kamień tym szerzej. Czasem kamień tak smakowity, że fale rosną i przeganiają się rosnąc, tsunamieją. Ale zawsze jest jakiś brzeg a po nim kres tego rozprzestrzeniania, woda opada i spokojnieje do następnego tsunami, choć czasem bywa czkawka, wtórne rozlania, odtwórcze i markujące kreatywność. Piranie patrzą i czekają chwili.
A wracając do trendu z pierwszego akapitu, wróżę mu spore tsunami z wtórnościami do potęgi. Bo cóż to za frajda postukać w klawisze i gotowe do kasy, za piwo, za lizaka, każdy w końcu da radę, nawet totalnie akreatywny. Nawet uzasadnienie na tacy podane – bo największe znane marki…. Ale jest i pozytyw, może ten rozlany wtórnie trend nauczy choć alfabetu, sylabizowania a w końcu czytania. Idzie tu w sukurs coraz wymyślniejszy naming ojczysty, typu „Zagoniony Zając”, łatwo to poszerzać, ku pożytkowi utaplanych w trendzie piranii, i np. rozwijać nazwy w coraz dłuższe frazy. Może brakować tylko jeszcze jednego elementu tej nauki, najważniejszego – rozumienia co się czyta. Ale wtedy wrócimy do objaśniania obrazkami.
stworzenie czy odtworzenie
15 lutego 2017Kotbury pochwalił się na swojej stronie literkami, do wystawy „Zwyczajny 1934”, pisząc o nich tak (wytłuszczenie moje):
A na jednym z obrazków opisują to tak:
Chodzi zaś litery z szablonu literniczego dla tablic urzędowych, wzór z rozporządzenia z roku 1930, ten poniżej.
Przyznam, że mam bardzo duże wątpliwości, co do tego „stworzenia […] które nawiązuje„, nie wspominając, że także użycie słowa „inspiracja” nie za bardzo jest tu na miejscu . Tym bardziej, że owo przedwojenne liternictwo tablic odtwarzał, na potrzeby „projektu Orli Dom”, lat temu kilka Zbyszek Czapnik. Pisałem o tych literach w artykule „Tablice – wnioski” (2015) a szerzej omawiam temat w książce „projekt Orli Dom”. Odtwarzał, choć dodał od siebie znacznie więcej, niż tylko umiejscowienie znaków diakrytycznych, bowiem stworzył także nieistniejące minuskuły i cyfry (font Ministerial). Porównajmy zatem to „stworzenie”od Kotbury z tamtym odtworzeniem Zbyszka Czapnika, czyli znajdź różnicę.
Dla pewności, że to bezsprzecznie to samo, nałożyłem litery odtworzone przez Zbyszka (czerwony obrys) na te „stworzone” przez Kotbury.
Jedna jedyna różnica to ustawienie diakrytyków, więc chyba nieco za mało, by pisać o „stworzeniu […] które nawiązuje„. Choć jest i jeszcze jedna różnica, czyli dorobienie cyfr. Góra – znak wystawy „Zwyczajni 1934”, dół – cyfry z fontu Ministerial Zbyszka Czapnika.
Ale to, moim zdaniem, nadal za mało by pisać o stworzeniu, nawiązaniu czy inspiracji. Powiem więcej, o nawiązaniu i inspiracji w ogóle bym nie wspominał, bo odtworzenie jota w jotę za nic być nie chce ani nawiązaniem, ani inspiracją do stworzenia czegoś nowego.
A tak na marginesie – ustawienie liter w znaku „Zwyczajni 1934” nie wygląda najszczęśliwiej (światła międzyliterowe), szczególnie źle wygląda dziura w parze liter WY, dla odmiany para YC zbyt zacieśniona.
design identyfikacja logo
Tagi: diakrytyki Kotbury litera międzywojnie Ministerial szablon Zbyszek Czapnik Zwyczajni 1934
skomentuj
liternicze poszukiwania tożsamości
3 stycznia 2017W połowie grudnia pisałem o literniczym eksperymentowaniu w znaku czeskiego miasta. Tym razem dwie niemieckie uczelnie, także szukające swej nowej tożsamości w oparciu o litery.
TRIER / TREWIR
Uniwersytet w Trewirze, jeden z największych uniwersytetów w Nadrenii-Palatynacie, przedstawił swoją nową identyfikację i… naraził się na krytykę, nie tylko wśród studentów.
Znak powstał siłami własnymi uczelni, w ramach specjalnie powołanej „Grupy roboczej ds Corporate Design“.
A tak tłumaczy rozstrzelenie liter w znaku informacja prasowa:
„Nowe logo jest skierowana w przyszłości. To wizualizuje aktywność i dynamizm uczelni – i pokazuje silną osobowość.
Wyjściowe założenia oparto na liczbie trzech kampusów. Trzy linie i potrojone litery tworzą podstawę. W kolejnym kroku, nadmiar znaków został usunięty.” tłumaczenie własne za www.designtagebuch.de
Poniżej projekt identyfikacji dla trzech campusów.
Więcej na: www.designtagebuch.de
KONSTANZ / KONSTANCJA
Pod koniec listopada dotychczasowa Fachhochschule Konstanz (Politechnika w Konstancji) przekształciła się w Hochschule Konstanz (HTWG), czyli Uniwersytet w Konstancji / Badenia-Wirtembergia. Wraz ze zmianą nazwy, a także wobec rosnącej konkurencji między uczelniami krajowymi i w obszarze międzynarodowym, nastąpiła zmiana identyfikacji uczelni, na bazie zdefiniowanych na nowo wartości.
Ciekawostką jest brak w literniczym sygnecie odniesienia do miasta.
Zajawka identyfikacji.
Więcej na: www.designtagebuch.de
Oba nowe znaki niewątpliwie są oryginalne, mam jednak wątpliwość, tę samą co w wypadku opisywanego wcześniej Valmez, czy aby nie jest to trochę przekombinowane. Czy zabawa w szarady, to dobry kierunek budowania znaków uczelni? Czy ten odważny, aczkolwiek kontrowersyjny, design stanie się teraz trendem? Trendem na oryginalność przekombinowaną?
identyfikacja logo typo
Tagi: identyfikacja Konstancja Konstanz litera Niemcy szarada Trewir Trier uniwersytet
komentarze 4
trochę nowości cz. 1
27 lutego 2016Kilka ciekawych nowości styczniowych. Dzisiaj część pierwsza.
Rzym. jako kandydat do organizacji igrzysk olimpijskich w roku 2024, przedstawił swoje logo. I tak jak Paryż, o którym możecie przeczytać tu – Paryż 2024 czyli ♃, postawił na najbardziej znany zabytek miasta, czyli Koloseum. Widać w tym roku taki trend. Mówiąc szczerze szału nie ma i mnie się osobiście nie podoba. Porównanie z Paryżem niestety pokazuje słabość tego znaku.
Więcej na stronie www.logo-designer.co
Zaskakujące. Etiopia, najbiedniejszy kraj Afryki, dotknięty wieloletnią suszą i napływem emigrantów, zaprezentowała nowe logo turystyczne kraju. Trochę dziwne liternictwo i mam wrażenie jego pewnej niespójności, litery H i A wydają się być z innej bajki.
Więcej na stronie www.designtagebuch.de
Czeski Rýmařov zaprezentował swoje nowe nowe logo miejskie. Autorem znaku jest Ondřej Šmerda. Autor uzasadnił, że zestawienie liter „Rý” jest w Czechach nietypowe, unikalne.
Więcej na stronie www.font.cz
Jutro część druga nowości stycznia.