Moon dla Sydney
19 czerwca 2010Wszystko wskazuje na to że w znakach następuje odejście od jednoznaczności na rzecz emocji, zmienności i interpretacji indywidualnej. A przynajmniej tak się wydaje na styku z nowymi mediami, które pozwalają na ruch i dynamikę. Niestety stosowanie tej dynamiki i ruchu dla tradycyjnych logo bywa trudne i czasami wygląda komicznie, a w wielu wypadkach jest, po prostu, nieuzasadnione.
Bo o ile taki przykład ruchu, jak w wypadku znaku promocyjnego Turcji,zmienność logotypu w różnych językach, ma swoje uzasadnienie, to modne a sztampowe miganie znakami, czy obracanie ich wokół osi jest po prostu tandetne. Jak wygląda zabawa w logo-animację bez sensu widać dobitnie po moblogot z Burnley – przypadkowość i brak myślenia dają wielkie nic.
Piszę to nie bez przyczyny, jako że rośnie ilość przymiarek do tego nowego, ruchomego oblicza znaku, ale… czy ta fascynacja nowymi możliwościami rzeczywiście wnosi coś nowego, czy raczej, na razie, jest zabawą materią, efektem dla efektu? Oto na czeskim portalu Font.cz pokazano nową identyfikację Sydney australijskiego studia Moon
Szersza prezentacja jest na Underconsideration.com, pod znamiennym tytułem All Radiation, No Heart.
Wiec zastanówmy się – w znakach miast następuje trwałe odejście od jednoznaczności na rzecz emocji, zmienności i interpretacji indywidualnej – a przynajmniej taki kierunek byłby logiczny i uzasadniony, ale czy rzeczywiście fascynacja nowymi możliwościami nie przypomina wam zabawy, w kolejne przetworzenia bez jakiejś spójnej myśli przewodniej? Takie czekanie co nam komputer podpowie fajnego. I dostajemy technicznie świetny produkt… zastępczy i sztuczny. Na ile ta zmienna forma da się zakodować w pamięci? zapamiętamy jako coś charakterystycznego, czy jako kolejny moblogot – cuś się ruszało.
Czesi nie omieszkali przy okazji przywołać, i słusznie, logo Heleny Jiskrové dla Ministerstva kultury ČR, choć moim zdaniem poprzedni znak Ministerstwa był lepszy.