mail z Rzepy

7 października 2013

Jest ciąg dalszy sprawy honorarium z Rzepy, a właściwie jego części. Dostałem właśnie mail od red. Stanisławskiego, którego akurat nie winię za powstałą sytuację, ale On widać poczuł się winny. Wklejam całość tak, jak dostałem (wielkość fontu i formatowanie oryginalne).

Szanowny Panie,

Ze sporym zdumieniem przeczytałem fragmenty naszej korespondencji na Pańskim blogu. Spodziewając się, że podawanie maili do wiadomości publicznej bywa Pańską stałą praktyką, postaram się pisać de publicis jak najzwięźlej. Oszczędzę Panu zatem relacji o trybie powstawania tygodnika Plus-Minus. Przemilczę równie obraźliwą, jak nieprawdziwą sugestię, że jestem oszustem („Znaczy zamówili, ale wiedzieli, że nie było ich stać, to nie zapłacą, chociaż wykorzystali”) – ubolewając jedynie, że tak łatwo przychodzi Panu ferowanie podobnych wyroków.

Ograniczam się – pod nieobecność red. Dominika Zdorta, będącego na urlopie (stąd „martwa cisza”, na którą Pan się skarży) – do wyrażenia ubolewania z powodu qui pro quo, do którego doszło. Zapewniam Pana również – w imieniu w/w red. Dominika Zdorta i kierownictwa gazety – że wnioskowana przez Pana kwota zostanie wypłacona w możliwie najszybszym czasie: będąc redaktorem, a nie pracownikiem działu księgowości, nie potrafię podać Panu dokładnego terminu, będę jednak zabiegać o to, by stało się to jak najprędzej. Zarazem – czy to zdanie również zechce Pan opublikować? – dla własnej satysfakcji moralnej z przyjemnością przekażę darowiznę w wysokości równej kwocie, o jaką Pan zabiega, na rzecz Caritas Polska.

Bardzo żałuję, że nawiązana z mojej inicjatywy współpraca kończy się w ten sposób i w tym tonie.

Z poważaniem,

Wojciech Stanisławski

Odpowiedziałem Panu redaktorowi:

„Szanowny Panie,
Opublikuję oczywiście Pański mail, z tej choćby racji, iż akurat Pana za całą sprawę nie winię. To również z Pana zakpił p. Zdort, przytoczony zaś, przez Pana, zwrot tyczy wydźwięku, jaki pojawia się w mailach p. Zdorta.”

Qui pro quo? Aha. Przyjmuję oczywiście wyrazy ubolewania od red. Stanisławskiego. Szkoda tylko, że trzeba było sprawę nagłośnić, by otrzymać zapewnienie płatności. Chociaż, po zdeawuowaniu Pana Redaktora przez p. Zdorta nie wiem co mam myśleć i w co wierzyć. Na razie czekam, dalej, na brakującą kwotę honorarium, płatną w terminie nieokreślonym.

PS. A co do dalszej współpracy Panie Redaktorze, to ona nie miała jakichkolwiek racji bytu, już po pierwszym mailu p. Zdorta.

14.10.2013
Minął tydzień, równo, od tej deklaracji powyżej, a kasy nadal brak, pewnie Caritasowi też się już ckni…

21.10.2013
2 tygodnie, ani widu, ani słychu.

31.10.2013
Kasy nadal brak…

14.11.2013
Przyszedł mail od Pana red. Stanisławskiego, z potwierdzeniem wpłaty na Caritas. Dobrze, że chociaż oni dostali.


Pod nieobecność redaktora, facet się pogrąża :-) za 70zł…

Marta:

Ależ z Pana małostkowy materialista.
Poznałam Pana wczoraj i od razu w takim kontekście.
Ale rozumiem – kasa jest najważniejsza.

PS. Publikowanie treści e-mali, bez zgody nadawcy, to czyste kurewstwo.

Szanowna Pani,
mam wrażenie że żyje Pani w jakimś idealnym świecie, bez pieniędzy. Zazdroszczę. W moim niestety za wszystko muszę płacić, od chleba po ciepłą wodę, a zarobić mogę tylko moją pracą. Nie jestem taki pewien czy w ogóle mnie Pani poznała, choć pewnie tak się Pani wydaje. Owszem kasa jest najważniejsza w takiej sytuacji, za zamówioną i wykonaną pracę, bo nie domagam się żadnych ekstra dodatków, a jedynie swoich, zarobionych pieniędzy. Zgodnie z Pani logiką gdyby mi zapłacono 1 zł, z 450,-, też powinienem się cieszyć tylko nie bardzo wiem dlaczego, czy dlatego że Panią też oszukują a Pani boi się o tym powiedzieć?. Ciekaw jestem czy Pani gładko przełyka mniejszą niż należna wypłatę, za swoją pracę, powinna Pani, bo przecież, z tego co Pani raczy artykułować, to PRACA jest ważna a nie kasa za nią, ale jakoś w to wątpię.
PS Korespondencja z firmą, dotycząca zlecenia i honorarium, jest korespondencją służbową, nie prywatną.
PS2 polecam poczytać także to http://www.alw.pl/?s=chce+si%C4%99+pracowa%C4%87

Pani Marto, kurestwem to nie jest, bo nawet kurwie płaci się zgodnie z umową. Najśmieszniejsze jest, że po czasie panowie z RZ się zorientowali, że ALW to nie jakiś student, którego można oszukać na kilka złotych (a ten będzie nadal podjarany współpracą), a jego blog pomimo, że dość dla wąskiej grupy osób, to jednak jest w miarę poczytny :-)

Adrian:

Będę klientom linkował do tego wpisu, w uzasadnieniu oczekiwania zapłaty z góry.

Zauważyłem ciekawą właściwość i to już nie pierwszy raz i nie tylko tutaj. Kiedy klient zamawia jakąś pracę, to mu się spieszy, cały czas jest pod telefonem i w ogóle. Pilnuje wszystkiego. Daje odczuć, że jest zaangażowany i w zasadzie tylko on jeden panuje nad wszystkim. Dzień później (kiedy po wykonaniu zlecenia wysyła się fakturę) rzuca wszystko w cholerę i wyjeżdża na urlop. Zrozumiałbym raz, drugi. Faktycznie dopina ostatnie sprawy i wyjeżdża. Zdarza się (chociaż mógłby chociaż poinformować, że kończymy temat i on wyjeżdża). Ale takie rzeczy zdarzają się jakoś zbyt często. Nie odbiera e-maili, telefonów, nie odpisuje na SMSy (chociaż jednym zdaniem, że go nie ma). Nic, cisza. I teraz człowieku nie wiesz, czy Cię olał, czy wyjechał, czy miał wypadek.

Zwykle tak jest, że działania całych firm są możliwe tylko dzięki księgowym, którzy w 99% przypadków są akurat na urlopie.

Sęk w tym, że to nie księgowość jest na urlopie, tylko osoba, z którą bezpośrednio współpracowałem, zazwyczaj właściciel firmy.

zaq:

Ale żenujące wytłumaczenia ze strony Rzepy!
Już lepiej ściemniliby że księgowość nawaliła czy coś w tym stylu. A taka próba wykrętu jest śmieszna kiedy słyszy się ją od rzekomo poważnych, renomowanych redaktorów.
Widać że zmierzch gazetek drukowanych jest bliski, jeśli tak traktują współpracowników, niedługo nawet gimbaza nie będziechciała tam pracować, bo więcej prestiżu będzie z nalewania kawy w starbucks’e.

Paweł Truszkowski:

Korespondencja może być udostępniana przez adresata po jej otrzymaniu, gdyż stanowi jego własność. O ile oczywista nie narusza tajemnicy handlowej, państwowej etc.

hubiii:

i prawidlowo, niektorym sie wydaje ze maja miec wszystko za free lub bezcen, kazdy „grosz” to pieniądz i nie ma co odpuszczac, nam jak kupujemy w sklepie towar, nikt na takie praktyki nie pozwala.

trzeba sie cenic i szanowac. Gratulacje.

Michał:

Dziękuję Panu za prowadzenie tego bloga i ostrzeżeniem przed działaniem podobnych band.
Sam pracuje jako grafik i z podobnym cwaniactwem dość często sie spotykałem. Grunt to zawsze spisywać umowy i zawsze brać zaliczki :)
Ja zauważyłem ,że czasem nawet stały klient który nigdy nie robił problemów może zacząć je robić :)
Dlatego na to też bym wyczulał, dzisiaj nie można nikomu ufać :)

Pani Marto totalnie się kompromitujesz i ubliżasz uczciwym ludziom.Zapewne ciągle jesteś na utrzymaniu rodziców albo kogoś innego a o prawdziwym życiu to niewiele wiesz… ale co mi tam do Pani losu, ma Pani tyle na ile Pani zasługuje :)

a może Pani pracuje w tej gazecie i dlatego tak zaciekle jej broni…

Pozdrawiam

Andrzej:

Pani Marto – dalej proszę uczyć języka angielskiego – godzina za 10 zł z dojazdem ? a uczymy się czego ? this is a ball przez miesiąc ? – To jakiś żart i proszę powstrzymać swe emocje, gdy nie zna się specyfiki czyjegoś zawodu! Tak się składa, że moja żona jest anglistą i doskonale znam rynek – ale są pewne progi i wartości, których nie można przekroczyć a pewne stawki są zwyczajnie poniżające – wtedy się rezygnuje. Jeśli Pani uważa inaczej i liczy „łapie każdy grosz to Pani sprawa i rozumiem i wiem, że nie jest łatwo, ale my tu trochę o czymś innym. Też jestem grafikiem jak pan Andrzej choć trochę młodszym :) wybacz Andrzeju :) jednak jest teraz sytaucja gorzej niż straszna! To jest ośmieszające redaktora Zdorta – 450 netto horondalną stawką ???? tak tacy ludzie być może jak Pani Pani Marto są przyzwyczajeni do logotypu za 50 zł albo za darmo w ksero w kosztach projektu wizytówki itp a dziecku trudno kupić książkę z dobrymi ilustracjami, dookoła zalewa nas graficzna tandeta! identyfikacyjne gówna w postaci logotypów miast, powiatów itp – ale oczywiście to my graficy jesteśmy winni, to nasze wybujałe ego! – Tfu. Pani Marto w Nepalu tragarze mają do 70 kg na plecach i idą w chińskich klapkach w Himalajach a u nas firmy outdoorowe sprzedają buty trekkingowe za 700-1.000Pln – i gdzie tu sens ? nie ma jest tylko kasa. Pani Marto proszę zastanowić się kilka razy nad swoją wypowiedzią w temacie o którym nie ma pani pojęcia. Suma 450 netto od „RZ” to są właśnie chińskie klapki! – Andrzeju przepraszam za emocje, nie wytrzymałem, pozdrawiam Andrzej.

Cóż, tak na marginesie Twoich komentarzy wspominam sobie, porównawczo, ten przebrzydły soc i dziwnie się to wszystko zestawia. W TV była propaganda, a jakże, ale ją pomińmy, bo teraz też pełno i w każdej. Ale była i sztuka na wysokim poziomie, teraz zastąpiona serialami i tańcami „dla kucharek”. Książki szły w nakładach kilkudziesięciotysięcznych, i jeszcze wyrywano je spod lady. Teraz lady pełne a czytelnictwo jak za analfabetyzmu. Filmów było mniej, także ze świata, za to mieliśmy najlepsze plakaty, ba słynną na świat Polską Szkołę Plakatu, a nie zdjęciowe wyklejanki. Nie mieliśmy piłkarzy za miliony, a takich co potrafili grać, dobrze grać. W sumie dochodzę do wniosku ze rozjechały nam się rozbudzone aspiracje, co nam się należy na wzorzec zachodni, z możliwościami, to i mamy co mamy. Z jednej strony tabuny aut, na kredyt, choć nas nie stać i mówiąc szczerze niezupełnie, poza szpanem, nam potrzebne. Z drugiej strony zaciskanie pasa by się tą zabawką cieszyć, jak i wieloma innymi, które musimy mieć. Bo tak sączy nam do łba namolna reklama. Nie potrafimy już cenić niczego u innych, tylko My i tylko nasze się liczy, każdym kosztem. Jesteśmy hipokrytami walczącymi z żałosnymi stawkami, za pracę w Azji, jednocześnie samemu godząc się na zaniżanie wartości własnej pracy, przy okazji mając pretensje, że inni mają więcej. Nieważne ani jakim kosztem, ani jakimi umiejętnościami zdobyli to więcej, ważne, że mają więcej, od Nas. Deprecjonujemy cudzą pracę, której specyfiki kompletnie nie znamy, wartościując ją do własnej – ja mam za mało, to on nie może mieć ani ciut więcej i nie jest ważne, że robi co innego, ważne jest tylko ile zarabia, a zawsze zarabia Za Dużo. Nie potrafimy uczyć się tego zarabiania, nawet nie próbujemy, a jedynie uczymy się oczekiwać, od innych, by Nam dali. I tak mamy co mamy, tandetę i kicz wokół, na skalę monstrualną, ale za to za marne grosze. Pozornie oszczędzamy. Pozór zamiast realności, blichtr na pokaz, trącący chińską taniochą. Erzatz wielkiego świata i erzatz myślenia, w postaci papki z Faktów. Punktualność, rzetelność, odpowiedzialność za słowo, to rzeczy przebrzmiałe i zbędne obciążenie, które w tym pędzie do mitycznego dobrobytu poległy pierwsze. Co się porobiło z ludźmi?

Z wielkim zaciekawieniem przeczytałem ten oraz powiązany wpis. Mając na uwadze mojego klienta, który po trzech tygodniach pracy stwierdził, że nie zapłaci za moją pracę, bo jego klient (dla którego ta realizacja była skierowana) zrezygnował, zaczynam się zastanawiać, czy powszechne pisanie o tego rodzaju nieuczciwych praktykach nie powinno stać się standardem. Być może uda się nam, grafikom i innym osobom pracującym w pojedynkę, stworzyć atmosferę panoptikonu. Skoro empatia i zwyczajne zasady humanizmu się nie sprawdzają, a bat w takich sprawach nie działa wcale albo że zbyt dużym opóźnieniem, to chyba nic lepszego nie wymyślimy.

Marek van der eM:

Jest jeden fajny przykład na to, że takie podejście ma sens. To blog Subiektywnie o Finansach – Macieja Samcika. Facet oprócz zwykłych wpisów raz po raz opisuje potyczki swoich czytelników z bankami, pokazując nieuczciwe zagrywki dużych instytucji. Zaskakująco często po takiej publikacji sprawa zostaje błyskawicznie rozwiązana na rzecz czytelnika – zupełnie, jak po publikacji maili przez pana Andrzeja. Takie miejsce w sieci i takie działanie mają więc sens. Warunek jest jeden: zasięg komunikatu musi być szeroki tak, by straty wizerunkowe były zauważalne.

Hm, może czas najwyższy stworzyć platformę dla tego rodzaju treści. Takie blogowe KRD dla wolnych zawodów. Podobno w kupie siła.

*imię

*e-mail

strona

odpowiedz na Łukasz

*

 
    • Translate to:

  • Nowe

  • Tematy

  • Tagi